Pat Riley: De Niro świata koszykówki
Pewność siebie, jakiej wymaga się od zawodników często jest niemal groteskowa, ale tego typu nastawienie psychiczne jest nieodzownym elementem współzawodnictwa. To dlatego Brandon Jennings w 2013 obstawiał “Bucks in six” w serii z Miami Heat, a Damian Lillard Blazers in six w tym roku z Warriors.
Wspomniany wcześniej Dion Waiters, wróciwszy w styczniu po kontuzji mówił chłopakom z Heat (wówczas 11-30), że muszą tylko wygrać 3-4 mecze i wskoczą na właściwe tory. Jego zapału nie ostudziło nawet kilka porażek na zamknięcie pierwszej połowy sezonu. Po meczu w Golden State (przegranym) tak mówił swojemu staremu kumplowi, KD:
Stary, zrobimy niezły run. Serio, polecimy z siedem W z rzędu.
Gdy Durant wspomniał, że przecież za dwa tygodnie Warriors goszczą w Miami, Waiters odparł tylko “To będzie wygrane, załóż się!” Pamiętacie jak było. Riley mógł być dumny.
Teoria 1%
Drugim sekretnym elementem filozofii Rileya jest teoria 1%, zwana też przez CBE (Carrer Best Effort). Pamiętajmy, że po pierwszym mistrzostwie Rileya z Lakers nastąpiły dwa lata bolesnych rozczarowań i przegrane z Sixers i Bostonem w Finałach. Nim powrócili na szczyt, Showtime musieli odebrać lekcję pokory od Ervinga i Birda.
Riley, zmęczony słuchaniem o tym, jak bardzo utalentowana jest jego drużyna i jaki ma potencjał, stworzył pewien plan. Latem 1986 powstało CBE.
Gdy ktoś dołącza do drużyny, zbieramy jego statystyki wstecz, aż do liceum. Nazywam to “zdejmowaniem miary”. -Pat
Dzięki tym statystykom powstaje obraz gracza, który wkomponowywany jest w drużynę, ustala się funkcje danego zawodnika w systemie i oczekuje, że będzie notował progres w wymaganych statystykach. Dokładna formuła matematyczna to sekret, ale Jackie McMullan, w swojej książce “When the game was ours” przedstawiła to w miarę dokładnie:
Coach zbierał dane podstawowych kategorii statystycznych, stawiał plus lub minus przy każdej kolumnie, a następnie dzielił to przez ilość minut. Wyliczał wskaźnik dla każdego zawodnika i rozmawiał z nim, nakazując mu poprawę o przynajmniej 1% na przestrzeni sezonu.
No cóż, patrząc po tej pogoni za playoffs w wydaniu Miami w tym roku, strategia chyba przynosi rezultaty. Ostatecznie, chyba nie sądzicie, że jeden z największych “stealów” ostatnich lat w NBA, czyli Hassan Whiteside, udał się Miami przez przypadek?
[BLC]
stary dobry Riles.
Lakersi, Knicksi, Heat – gdziekolwiek zainwestował swój czas, wiedzę i talent efekty były widoczne gołym okiem.
btw, skoro NBA Finals dopiero za kilka dni, rzut oka na składy teamów, które spotkają się w lidze 3-on-3. obeszło sie bez niesmacznych ekshumacji :]
aczkolwiek, mam wrażenie, że Iverson jest tam tylko po to, by nadac całej zabawie jakiś medialny koloryt i raczej nie zobaczymy go na boisku w zbyt dużym wymiarze minut, to raczej zabawa dla tych, którzy w NBA nie dostali nigdy tylu minut, ile by dostać chcieli :
http://ftw.usatoday.com/2017/05/big3-teams-rosters-draft-start-date-allen-iverson-chauncey-billups
Był artykuł na stronie o składach, nie wiem czy przeoczyłeś czy coś się tam diametralnie zmieniło?
Pat DeNiro NBA 🙂
Jakby grali od początku sezonu jak w drugiej części to zrobilby 62 zwycięstwa. (0.750 win)
Także przyszły sezon dla Heat może być naprawdę obiecujący. Ktoś jeszcze uważa, że oddanie D-Wadea było błędem? NBA to biznes. Uwielbiam Pierce, ale z perspektywy dziś (1 pick) jestem zadowolony z ruchow Bostonu, tak samo jak fani Heat powinni być zadowoleni z ruchów Miami. Geniusz tkwi w szczegółach, I postępuje często wbrew głosowi większości. Tym bardziej ze to ostatnie 3-4 lata królowania Jamesa I każdy team chce się wystrzelić z doskonałym składem w ten okres.
Przecież Lilard został zapytany, o to, że jeżeli Portland miałoby wygrać to w ilu meczach !
Mi zawsze on Pacino przypominał
A mi Michaela Douglasa 😛
Dzięki ziom takiego textu po tym tygodniu potrzebowałem
Fajny wstęp. Gdzieś wam resztę artykułu uciekło
Można dodać , że Riley karal pienieznie swoich zawodników za pomaganie przeciwnikom wstawać , którzy byli na ziemi xD
Może jakis artykuł o Sidneyu Moncriefie? Zapomniany koles
Świetny artykuł. Szkoda, że Heat otarli się o playoffy w tym roku, bo ich pogoń za 8 była naprawdę imponująca. Idealny przykład tego jak wielką siłę może mieć braterstwo, wspólna mentalność i serca bijące tym samym rytmem. Whiteside, kiedyś się wypowiadał, że atmosfera w Heat jest obecnie bezcenna a cała drużyna jest jak wielka rodzina dlatego Miami w przyszłym sezonie może sporo namieszać. Trochę przypominają sie czasy Detroit 2004 gdzie też nie było all starów a 5 braci idealnie dopasowanych do swoich ról na boisku. Jak się skończyło, wszyscy pamiętamy i nic tylko życzyć Miami równie pięknej historii. Swoją drogą mógłby ktoś w miarę możliwości coś wyskrobać o Pistons 2004. Materiał na świetny artykuł a nie każdy o nich pamięta. Jedna z najlepszych ekip nowożytnej koszykówki.
to nie De Niro :/ przecież on wygląda jak Gordon Gekko z Wall Street, grany przez Michaela Douglasa!