fbpx

Team USA odpiera Hiszpanów: wiele podobieństw do Golden State Warriors

11

WTMW.

USA dzień po dniu pokonuje Hiszpanów na ich własnym terenie. Nie, nie było łatwo, mecz rozstrzygał się do ostatnich minut, podopieczni Steve’a Kerra raz po raz byli wywlekani poza pozycję i poniewierani zespołowością rywala, aby ostatecznie zwyciężyć 98:88.

Jaren Jackson Junior (14 punktów 5 zbiórek 3 bloki) demonstruje mobilność defensywną charakterystyczną dla największych podkoszowych mistrzów NBA. Lubicie Bama Adebayo prawda? JJJ prezentuje podobne walory, przy czym jest dłuższy, większy, lepiej rzuca i dopiero zaczyna wchodzić w swój prime (za miesiąc skończy 24 lata). Pięć sezonów w zawodzie, a na koncie już dwukrotnie wygrana kategoria bloków oraz statuetka dla Defensive Player of The Year – zasłużenie! Wczoraj, w jednej z pierwszych akcji ustalił podkoszowe zasady: najpierw ustał przeciwko pchającemu się barkiem Willy Hernangomezowi, następnie zniechęcił bodaj Abrinesa do oddania rzutu w penetracji, kolejno przejął w rogu młodego rozgrywającego Juana Nuneza, któremu wybrał piłkę w koźle!

Amerykanie próbują różnych ustawień, z obrony indywidualnej przechodzą w strefę 2-3 albo nawet 1-3-1, wiele się nad matchupami nie zastanawiając, co do zasady tak czy inaczej przekazują zasłony. Hiszpanie są mistrzami “hiszpańskiego” pick and rolla jak sama nazwa wskazuje. Polega to na tym, że wysoki obrońca zostaje dodatkowo podsłonięty od tyłu przez trzeciego zawodnika przez co drastycznie maleją jego szanse na odzyskanie pozycji na czas. Szczęśliwie:

a) z egzekucją bez Lorenzo Browna i Ricky’ego Rubio nie jest już tak różowo u Hiszpanów, brakuje niuansów, synchronizacji, rytmu
b) USA są przygotowani i wiedzą, co robią

Tutaj macie przykład tego rodzaju sekwencji, po raz kolejny, JJJ to ściana. Tego rodzaju akcji przy pięciu sekundach na budziku nie powinien forsować Willy, takie “broken plays” oddaje się najbardziej utalentowanemu indywidualnie zawodnikowi, niestety jak mówię, Lorenzo Brown wypadł z kontuzją i będzie to dla Hiszpanów bolesne. Przynajmniej przeciwko najmocniejszym rywalom, bo 95% obsady turniejowej zbiją i tak. Widzieliście jaką mają siłę ognia zza łuku?

Po raz kolejny, uwielbiam Austina Reavesa, rywale podwajają one pass away, leci podanie, pompka i spokojny rzuty z półdystansu. Młody czyta grę jak profesor, a to dopiero jego trzeci sezon będzie! Stany Zjednoczone grają nowoczesny basket z pięcioma ludźmi na obwodzie. Wic polega na tym, że to wysoki operuje piłką na wprost kosza i po kolejnych sekwencjach, obiegnięciach i próbach przekazania piłki z rąk do rąk, w końcu wbiega w środek generując chaos i automatyczne przewagi Amerykanów pod tablicą. To samo grają Golden State Warriors, jeden z powodów dla których Kevon Looney łapie tyle zbiórek.

Problem pojawia się gdy towarzystwo się podpala, gdy im wyjdą kolejne akcje z biegu, z tranzycji. Zaczynają podejmować ryzyko, cwaniakują, brakuje cierpliwości. Łapią się na proste zwody i pump-fakes. Jeden błąd i cały łańcuch pada, Hiszpanie są za sprytni by nie wykorzystać przewagi. Jalen Brunson – były głosy, że za długo klepie piłkę. Ja uważam, że to idealny fibowski playmaker. Klepie tak długo aż wygeneruje przewagę, ja bym to nazwał cierpliwością. Przeciwko (świetnemu) Alberto Diazowi nie widziałem by stracił nerwy albo zamiary z oczu. Hiszpanie chcieli na niego wywierać presję w koźle, pokazał, że to płonne nadzieje. Zresztą o czym my rozmawiamy: 22 punkty 9/9 z gry Brunsona!

JJJ trafia zza łuku gdy w trzeciej kwarcie Hiszpania zwiększa tempo i zalicza serię 9:0! W pewnym momencie gra totalnie się wyrównuje, Amerykanie są spychani, bez przygotowania taktycznego byliby w czarnej jamie ciała. Szczęśliwie trenowali, kolejny patent Kerra z klubu, to ucieczki Stepha (Brunsona) bez piłki i relokacja nie na łuk, ale pod obręcz. Mimo wszystko gra toczy się kosz za kosz, potrzebne trafienie: jeden na jeden przepięknie gra Brandon Ingram, popatrzcie:

Hiszpanie szarpnęli, ale nie byli w stanie przełamać rywali, USA pod presją gra sety proste, pojedyncza zasłona od piłki, próba gry indywidualnej, nie panikują. Przeciwnik prędzej czy później opadnie z sił i zaczyna popełniać błędy. Tężyzna fizyczna zawsze jest po ich stronie. To rywali palą płuca. Austin Reaves w roli playmakera drugiego składu – coś pięknego. Decyzyjność level master. Czeka na moment ścięcia Mikala Bridgesa, widzi obrońcę idącego pod zasłoną: strzela. Widzi obrońcę nieskupionego, bez pozycji, atakuje. Za to w ekipie Sergio Scariolo znów brakuje indywidualnego talentu, kombinacje zasłon i obiegnięć już USA nie zaskoczą. Trudno o solidną egzekucję. Szczęśliwie dla nich bez Jacksona na parkiecie, gospodarzy zaczynają dominować pod atakowaną tablicą, efektywność wzrasta i znów wracają do gry na początku czwartej kwarty.

No i co? Wracają starterzy, ofensywa Hiszpanów nadal nie płynie jak należy, rozgrywający (Diaz) przerywa kozioł (!) czego NIGDY nie widziałem w reprezentacji Hiszpanii, mało tego, coraz dalej wypchnięci są spod kosza. Mecz w żadnym wypadku nie jest rozstrzygnięty, ledwie dwa posiadania różnicy. USA mieli trochę farta z trójką, potem przechwytem, ale faktem jest: rozegranie mistrzów Europy kuleje, to nie jest to samo,  co na Eurobaskecie. Sergio Llull potrzebny! Generalnie uważam, że to Hiszpanie więcej się dowiedzą z tego sparingu o USA niż na odwrót. Bez dostępnego Llulla nie widzę możliwości by mogli pokonać ekipę Kerra w turnieju. No chyba, że JJJ-a faulami zamkną.

Co dalej? Reaves znów karze przeciwnika trójką z rogu, znów pomagali “one pass away” Scariolo warczy, już więcej tego nie zrobią. Austin NIESAMOWITY zawodnik. Końcówka to brak mocy po stronie gospodarzy. Willy Hernangomez podwojony, zablokowany, reszta kolegów stoi na prostych nogach, mają trochę dość. Może inaczej, brakuje pomysłu. Kolejna sprawa, Kerr dość prędko zauważył z kim Hiszpanie idą nad (Brunson) a z kim pod (Edwards) zasłoną. Kogo podwajają, a przeciwko komu grają drop. Komunikacja następuje natychmiastowo i intuicyjnie. Żaden help defender nie jest np. w stanie zatrzymać na trzecim metrze Jacksona. Tym bardziej, że rywale musieli nieco obniżyć skład na rzecz ofensywy.

Końcówka to znów 5-Out i Jackson kozłujący piłkę na szczycie. Zbiega Ingram, którego próbuje podsłaniać wychodzący kolejno do piłki Edwards. Rozpędzony atakuje kosz i kończy reverse layupem. To samo grali z Bogutem i Splash Bros wiele lat temu. To osławione split actions, dwa mega talenty strzeleckie przecinające się w biegu na jednej ze stron parkietu. Reszta grzecznie po drugiej stronie, center na szczycie, idzie za rzutem na deskę. Proste, maksymalizujące talent i przestrzeń sety. Efekt: dziewięć punktów przewagi, które Edwards (11 punktów 8 zbiórek) powiększa blokiem i kontrą sam na sam z koszem do jedenastu oczek. Koniec! Myślę, że opisałem najważniejsze. B

Bardzo dziękuję Patronom: B.Cieś,  Zanieś – jestem wdzięczny za to, że jesteście. Moja praca bywa mocno ideowa dlatego nie obrażam się na wsparcie od ludzi, którzy potrafią ją docenić. Dzięki! B

11 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    A ja wczoraj na nowo pokochałem koszykówkę z 2 powodów (I to bynajmniej nie spod znaku NBA):
    1. Mecz Polska-Węgry (oczywiście, że nie idealny z naszej strony, ale jest nad czym pracować)
    2. Mecz Hiszpania-USA (co do którego mam w większości zupełnie odmienne odczucia).

    Oba mecze z emocjami. Jak się nie oglada tylko NBA, to potem się okazuje, że koszykówka może być FIZYCZNA! (Tu znowu zdziwienie Amerykanów i niezadowolenie podobno ze strony coacha) . DWUTAKT ma jednak 2 (Maks. 2,5) kroku, jakoś tak mało kto piłkę NOSI… a i jeszcze w dodatku nie ma płakania do sędziów. Nagle mecze trwają 2 GODZINY, nie 4. Nie ma zalewu amerykańskich reklam? Tak można? Timeout ma tyle ile powinien! Challenge nie zajmuje 10 minut….Serce rośnie, że można jeszcze oglądać koszykówkę bez zmęczenia!

    @DRUPI MUSISZ!

    Co do JJJ – ładnie raz czy drugi piazgnął dupskiem o parkiet, bo jakiś tam Hiszpan ma w nosie, kto to jest, a panowie mający grubo ponad 2 metry i 100kg wagi są od “napierniczania sie” a nie rozkładania rączek z niesmakiem. I śliczna ta trójka- przy 208cm takie ciskanie jak u 8latka (pozdrawiam Mlodych)… gdyby nie Jalen Brunson – do którego powoli się przekonuję – Jankesi byliby wczoraj w czarnej jamie ciała.

    Szkoda,że nie ma nic o Polsce, bo chętnie bym podyskutowal, ale rozumiem ze to nie ta waga spotkania.

    (7)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Konkretna relacja!
    Dawać Kerra do Minnesoty i mamy ekipę w top 4 zachodu! No może po małych kadrowych korektach Steve’a

    (9)
    • Array ( )

      @mambastyle
      Wszystkie mecze z udziałem USA są zupełnie za darmo na NBA dot com, musisz sobie założyć ID, nawet za passa płacić nie musisz. Dużo innych fajnych materiałów za damkę też jest- np. Wywiad Thierryego Henry z Iversonem. Albo seria Hoop Cities, gdzie zawodnicy z Paryża np. Fournier opowiadają o kulturze koszykówki w swoim mieście. Mega się to ogląda.

      (10)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    To chyba z tłumaczenia, bo tranzycje składniowe języka rosyjsko-rumunsko-lacininskie uprawiasz w swoim prime , po angielsku se czytać też od dupy strony moszna.

    (-1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu