fbpx

Wielki mecz Stepha Curry

6

Najlepsza obrona w NBA

101 punktów traconych na 100 posiadań to pierwszy defensywny rating w NBA i oczywiście należy do Golden State. Nic dziwnego, że odnosząc 36 zwycięstwo u siebie (bilans 36 – 2!) wyrównali rekord organizacji. Czyja to zasługa? Większość pewnie pomyśli najpierw o Andrew Bogucie i słusznie. Wielki Kangur mistrzowsko patroluje pomalowane i nawet nie dostarczając zbyt wielu punktów robi mnóstwo pożytecznych rzeczy. Potrafi po zbiórce przekołować piłkę na własną połowę, stawia potężne zasłony, jest nie do przepchnięcia w grze tyłem i pilnuje deski w obronie. Przy tym w ataku wcale nie jest rozpulchnionym drewnem! Ma wspaniałą wizję parkietu, dostrzega atakujących kosz kolegów i potrafi zagrać w low – post. Ilekroć dostanie tam piłkę dzieje się mnóstwo dobrego i dziwię się, że ma to miejsce tak rzadko. Australijczyk trafił przeciwko Portland 5/6 rzutów, wszystkie spod kosza, wykończył pick and rolla z Klayem i parę razy zapunktował półhakiem. Bardzo fajny mecz w jego wykonaniu!

Moim ulubieńcem w obronie Dubs jest mimo wszystko Draymond Green. Ten chłopak to bestia w obronie! Wczoraj nie dawał żyć Aldridge’owi. Utrzymywał się na nogach, nie pozwalał przepchnąć, krył bardzo wysoko na półdystansie i zawsze przystawiał mu rękę na twarz. Zdominował deski, z których zebrał aż 14 piłek, a i w ataku był bardzo przydatny. Rolował po zasłonach, otworzył Curry’emu wiele pozycji dzięki pickom, trafił trójkę i kończył z energią pod koszem. Jeden z moich ulubionych graczy w NBA, ale i tak muszę przyznać, że nie zasługuje na maksymalny kontrakt, o którym marzy.

Na koniec dwa słowa o Barnesie. Wygryzł z pierwszego składu Iguodalę (wczoraj kiepski mecz, podobnie jak cała rezerwa) i pokazuje, że Kerr wcale nie postradał zmysłów desygnując go do pierwszego składu. Przede wszystkim bardzo agresywnie atakuje kosz, nie boi się gry na kontakcie, umie pobiec do kontry i wykończyć spod kosza, a co najważniejsze – świetnie wygląda w pełnej zasłon i ścięć koszykówce Steve’a Kerra. Harrison również mądrze dzielił się piłką i pomagał na deskach, nie wymuszał przy tym rzutów z daleka, dla mnie – cichy bohater meczu.

Liderów dwóch

Wiadomo, nic odkrywczego w tym podtytule nie napisałem. Portland opiera się na grze swoich dwóch gwiazd, a choć ich współpraca wygląda bardzo fajnie i stanowią jeden z najbardziej zgranych duetów w lidze, to na Warriors nie wystarczyło. Mimo to nie ma co złamywać rąk, bo zwłaszcza co do Aldridge’a mam parę pozytywnych informacji. Czyżby on dodawał rzut za trzy do arsenału na stałe? Przeciw Golden State trafił zza łuku dwa razy, za rok może już być prawdziwą stretch-four, a wtedy klękajcie narody!

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

6 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    “276: tyle wynosi ustanowiony wczoraj rekord trafionych w jednym meczu trójek, który oczywiście należy do Curry’ego.”

    W jednym meczu? 😀 No ładnie.

    (52)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Co do LaMarcusa: w całej swojej karierze (od sezonu 2006-2007) trafił łącznie jedynie 60 trójek, z czego tylko (!) w tym sezonie nabił z tego ponad połowę, bo 36. Przy okazji rzuca na całkiem przyzwoitej skuteczności – 35,3%, więc coś jest na rzeczy.

    (23)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    W sumie to nic dziwnego, kontuzja Matthews’a i braki na ławce rezerwowych Blazers dały wygraną GSW.
    GSW będzie w finale konferencji Playoff jak nic, ale czy wygrają ligę, to już zależy tylko od nich (i SAS 😀 ). Osobiście jestem za Rip City w playoff.

    (2)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Niesamowity mecz Knicksów z Magic. W drugiej kwarcie obie ekipy zdobyły 15pkt, NAJMNIEJ W CAŁEJ HISTORII NBA. Wogóle zanosi sie ze Magic zanotują najniższy wynik w tym sezonie NBA bo narazie po 30 minutach gry mają 40pkt…

    Ciekawostka jest ze NYK mają 3 najgorszy rating defensywny

    (3)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Odnosząc się do pierwszych zdań tekstu: ja z kolei w tym sezonie oglądałem zdecydowanie za dużo GSW. To z tego względu, że w głównej mierze bazuję na transmisjach od Canal+, a tam zespół z Oakland leciał bardzo często, dla mnie zdecydowanie za często. Nie każdy jara się ich grą i nie każdy z nimi sympatyzuje. Osobiście darzę ich raczej antypatią, a ich lider, wychwalany tu i ówdzie pod niebiosa, jest dla mnie po prostu miękki. Trochę żółci poszło, ale od dawna chciałem się gdzieś wyżalić na zbyt częste transmisje GSW.

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu