fbpx

Kolejny rekord Atlanta Hawks: 42 asysty, 20 trójek

13

# Coach

Mike Budenholzer w całym sezonie dostał 1 (słownie: jedno) przewinienie techniczne od sędziów, czym również zaraził swoją drużynę. Tam nie ma kłótni o gwizdki, niepotrzebnego machania łapami czy pokrzykiwań w stronę publiczności. „It’s all about buisness” zdaję się mówić na każdym kroku swoim podopiecznym. Wszystko podporządkowane jest tylko i wyłącznie dobru zespołu. Sposobem bycia zupełnie nie przypomina charakternego Gregga Popovicha , który momentami wygląda jakby chciał zabić Danny’ego Greena czy innego Arrona Baynesa.

Budenholzer to raczej typ dobrego wuja, który weźmie na stronę i spokojnie wyjaśni. Podczas meczu praktycznie nie okazuje emocji, zresztą jak większość zawodników Hawks, w ogóle nie celebruje zwycięstw. Przypomina mi to troszeczkę tą reklamę z udziałem Tima Duncana

[vsw id=”Er1zvNiYr48″ source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Nie dla nich Finały

Pewnie zanim wyślę ten tekst do redakcji przypomni mi się jeszcze z dziesięć argumentów świadczących za “legitnością” Jastrzębi, ale na teraz starczy. Mimo wszystkich oczywistych pozytywów, dalej twardo obstaję przy swoim, że Atlanta nie będzie reprezentantem Wschodu w NBA Finals.

Sezon regularny znacząco różni się od rozgrywek po sezonowych. W obecnym stanie rywalizacji analogii szukam w ekipie prowadzonej przez nikogo innego jak Gregga Popovicha, czyli mentora i protoplasty obecnego stylu gry ekipy Budenholzera.

W sezonie 2010/2011 San Antonio zameldowało się w playoffs z bilansem 61-21 wygrywając oczywiście konferencję zachodnią. W pierwszej rundzie spotkali się z Memphis Grizzlies i pewnie pamiętacie jak skończyła się tamta rywalizacja. Startujący z ósmego miejsca Miśki odprawiły ekipę z Teksasu 4-2. I dla wielu ,nie była to wielka niespodzianka. Gracze Grizzlies przede wszystkim świetną obroną i twardym jak stal duetem Gasol-Randolph ,potrafili zneutralizować wszelkie atuty płynące z ruchu piłką jaką cechowała się ekipa Popovicha.

W tym momencie Atlanta z bilansem 49-13 pewnie zmierza do wygrania konferencji i zapewnienia sobie przewagi parkietu w playoffs. Gdyby nic się nie zmieniło , na dzień dzisiejszy w pierwszej rundzie trafiają na Miami Heat. W tym starciu nie upatrywałbym wielkich szans drużyny z Florydy jednak , gdyby Atlanta trafiła np. na Indianę Pacers ? Drużyna która wyeliminowała ich w zeszłym roku , zwarła szyki i nawet bez swojego najlepszego zawodnika aktualnie jest w posiadaniu największej serii zwycięstw w całej lidze. Indiana ze swoim wolnym, i cierpliwym stylem gry, twardą obroną zarówno na obwodzie , jak i przede wszystkim pod koszem może zastopować łatwe punkty które seriami potrafią zdobywać gracze Atlanty po wjazdach Teague czy Carolla.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3 4

13 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Parafrazujac znana nam frazę:

    “Mistrzów RS było wielu, ale w PO się chowali, jak byle grajek przy Jankielu”

    (-4)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Gratuluję – ciekawy i wnikliwy artykuł.
    Co do stwierdzenia że Atlancie brakuje kogoś kto weźmie ciężar gry w decydującym momencie na siebie – nie zgodzę się – uważam że Teague może być takim zawodnikiem i o ile się nie mylę miewał już takie epizody. A że nie robi tego co mecz – bo nie musi – to nie LA czy OKC:)

    (28)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    A niby dlaczego Atlanta ma nie zagrać w finale??? Rozumiem , gdyby znajdowali się na “zachodzie”, ale we wschodniej konferencji kto niby ich powstrzyma??? Finał Hawks vs Warriors..

    (33)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Należy odróżnić dwie kwestie tzn. faktyczne branie na siebie ciężaru gry tj. podejmowanie decyzji w klczowych momentach od brania się za klepanie piłki. To że Atlanta równomiernie rozkłada atak nie oznacza brak wzięcia ciężaru przez konkretnego gracza tylko chłodną głowę i zespołową grę.
    Wracając do szans ATL w PO zaważyć może brak gwiazdy której w danym momencie byliby przychylni sędziowie. W zasadzie dotyczny to całego zespołu. Z drugiej strony wykłócający się o “fatamorganafaule” grajkowie mogą także zaleźć za skórę sędziom i sami sobie w stopę strzelić. Jak to dobrze, że niedługo się przekonamy… Stawiam minimum na finał konferencji (jak trójki będą siedzieć ;-))

    (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Początkowo tekst miał ukazać się w ramach bloga “z półdystansu” ale że nie mamy dzis tekstów to wcisniemy ten na głowną i bedzie 1 tekst dzisiaj.

    16 godzina i 1 tekst i to blogera.

    (6)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja nie chce hejtować, ale jak nie radzicie sobie by mieć te z 5 tekstów dziennie to zatrudnijcie kogoś. Bo ostatnio tu bida straszna i pisanie o kilku zespołach na krzyż. Słabo:(

    (4)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Kluczem w PO jest Korver, jego doswiadczenie i trójki. W meczach wygranych ma 51,5 % za 3, w przegranych “tylko” 41,3 %. W głowie ma poukładne i raczej w PO sie nie spali. Reszta niech gra swoje.

    (3)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Cavs ich dojedzie bez żadnego problemu w PO. A wy będziecie sie spuszczac, ze to sędziowie, albo drużyna która została kupiona;) pozdrawiam i całuje

    (-2)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Cavs “dojedzie” Atlante? Wez gimbi wyjdz. Wiadomo że Lebron i reszta talentów ale to cavs mają na chwilę obecną wiecej braków niz atlanta.

    (1)
  10. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Podpisuję się pod tym art, dokładnie to samo sobie myślę o ich grze. W PO każda drużyna nastawia się na styl gry przeciwnika i kiedy przychodzą ciężkie chwile potrzeba gwiazdy, tego wierzchołka góry (którą jest cały system, w przypadku atl świetny) który weźmie ciężar na siebie. Tak jak autor, uważam że Teague, Millsap i Horford to nie gracze pokroju Manu, Parkera i Duncana. Jeżeli się mylę to finał na 100%

    (-1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu