Czterech kumpli z boiska

Nie jest niczym nadzwyczajnym, że gracze NBA, po zakończeniu zawodniczej kariery, zamieniają firmowe kicksy na lakierowane, włoskie obuwie i zasiadają tuż za linią boczną, by zaistnieć jako trenerzy. Historia, którą chcemy Wam dziś opowiedzieć, dotyczy właśnie takiego, ogranego, scenariusza. Jest jednak pod pewnym względem niezwykła.
Wszystko zaczęło się w połowie Złotej Dekady lat 90-tych, w Teksasie. “The Lone Star State” był wówczas sportową potęgą. Houston Rockets zdołali wyszarpnąć Knicks mistrzostwo w sezonie 1993-1994, a rok później uporali się gładko w finale z Orlando. Dallas Cowboys wygrali Super Bowl w 1995. Wielkie sportowe ambicje miało również San Antonio. David “The Admiral” Robinson wybrany został MVP sezonu zasadniczego (27.6 pts, 10.8 reb, 3.2 blk), a Spurs, wygrywając 62 mecze, zostali drużyną nr 1 w całej lidze. Admirała wspomagał wtedy w pierwszej piątce PG Avery “Taz” Johnson, Vincent Joseph Del Negro na SG, oraz skrzydłowi Dennis Rodman, notujący 16,8 zbiórki na mecz i Sean “Ninja” Elliot. Z ławki wchodził Glenn Anton Rivers, czyli popularny “Doc”.
Chłopaki z San Antonio pewnie szli “na mistrza”. Niestety, po wyeliminowaniu Denver i Lakers, w finale konferencji skapitulowali przed Clutch City (Rockets). W kolejnym sezonie drużynę opuścił m.in. Dennis Rodman, a zasilił mało znany Tavares Montgomery Williams. Dziura na skrzydle, jaka została po Rodmanie wydawała się być niemożliwa do załatania (tymczasem na wschodzie Bulls rozgrywali swój 72-10 sezon). Nieoczekiwanie, zespół zdołał wygrać 59 spotkań, ulegając jednak Utah Jazz w drugiej rundzie playoff.
Czterech kumpli z boiska
Co w tym takiego niezwykłego? Właśnie wtedy doszło do spotkania w jednej drużynie Avery Johnsona (obecnie trener New Jersey Nets), Doc’a Riversa (Boston Celtics), Vinny Del Negro (L.A Clippers) i Monty Williamsa (New Orleans Hornets). Czterej przyszli trenerzy NBA, grali razem w jednej drużynie, podpatrując coacha Boba Hilla (327 zwycięstw na 640 meczów w karierze) w jego trenerskim rzemiośle. Z tej czwórki dwóch ma już swoje mistrzowskie pierścienie.
Avery Johnson zdobył swój, jeszcze jako zawodnik, w 1999, rozdając passy do Twin Towers Duncana i Robinsona. W 2006 był również wybrany Coach of the Year.
Doc Rivers (Coach of the Year Award w roku 2000) na upragnione mistrzostwo czekał do 2008, gdy jego Boston Celtics wykorzystali “The Big Ticket” i sięgnęli po trofeum O’Briena.
Vinny del Negro wrócił na stare śmieci, do Clippers. To tam pod koniec kariery został sprzedany – jednak nigdy dla nich nie zagrał. Montgomery Williams zlądował w Hornets.
Monty i Vinny wciąż jeszcze czekają na pierścienie. Tak jak bohater filmu Moneyball, Billy Beane, starają się wygrać swój ostatni mecz sezonu. Komu dajecie większe szanse?
[Autorem tekstu jest Robert Bloch]
Ostatni pierścionek w tamtym tysiącleciu, Można się spierać czy koniec złotej ery kosza lat dziewięćdziesiątych to The Last Shot MJa w ’98 Finals czy też finały ’99.
I love my Spurs!
polecam moneyball 😉
Doc jest bardzo dobrym trenerem jestem ciekaw, co by zrobił jakby ta plotka przerodziła w rzeczywistość .http://www.celticslife.com/2012/02/bill-simmons-thinks-ainge-should-trade.html
To prawda, że Cuban pimpuje od jakiegoś czasu Mariona by wywindować jego wartość. Ciekawe…
Avery wciąż ta sama mina 😀
🙂
@Kiniaq
jak dla mnie finały ’99. Piękny pogrom Spurs 4 – Knicks 1. to było widowisko… 🙂