fbpx

NBA: De’Aaron Fox grzmoci Lakers | Doc Rivers oblał sprawdzian | o co chodzi z Diuną 2

31

WTMW. Wczoraj wybrałem się do kina, obejrzałem z uwagą Diunę 2, a parę dni temu odświeżyłem sobie część pierwszą na jednym z portali streamingowych. Odczucia? Czuję się uwiedziony formą audiowizualną, rozmachem, wręcz poetyckością świata, który został przede mną namalowany. To się obecnie rzadko w kinie zdarza, prawdziwa wojna rozgrywa się bowiem nie na ekranie, ale w głowie widza -> wojna o utrzymanie jego uwagi. Jeden fałszywy ruch i jest po tobie. Stąd przesadne momentami zmiany tempa, efekciarskie zwroty akcji, broń biała przeciwko laserom, eksplozje i fajerwerki.

Takie wymogi nowoczesnego kina, nic na to nie poradzisz. Jak nie narobisz hałasu i nie przyspieszysz, to się nie zepnie, stąd moja radość na tę “poetyckość”, którą nieco trudniej niż w pierwszej części, ale jednak wciąż udaje się wyłuskać. O nawiązaniach do aktualnego świata nie będę opowiadał, bo każdy postrzega świat inaczej. Film stanowi lojalną adaptację książki Franka Herberta, książki wydanej w 1965 roku, ale wciąż aktualnej. I to właśnie wierność oryginalnej historii jest  moim zdaniem najmocniejszym punktem tegoż dzieła. Bez niej film poszedłby zapewne w stronę czegoś na kształt serii Transformers, a to już nie dla pokolenia hej, hej tu NBA. A propos NBA…

Serdecznie dziękuję ludziom, dzięki który powstał ten odcinek GWBA: Marcin Rzu | Piotr Margielewski | firma Zielony Ogród | Kamil Jacak – dziękuję uprzejmie.

Magic 119 Wizards 109

Orlando przypadł wyjazdowy występ dzień po dniu. Siły nadwątlone, prewencyjnie wycofali z gry podstawowego centra (Wendel Carter Junior) oraz dwie szare eminencje w składzie, czyli Jonathana Isaaca i Gary’ego Harrisa. Czuli się pewnie, rywal do zrobienia na miękko, trzeba było zagrać swoje. Taa. Wizards też swoje wiedzieli. Nie czekali aż się magiczni przebudzą i zbiorą myśli na swoje abrakadabra. Od wejścia jazda na obręcz i trójki, cała lawina trójek. Jordan Poole odkąd wchodzi z ławki wgrali mu nowy program, parametry silnika ma odblokowane, wygląda chwilami jak zawodnik, z którym Warriors podpisywali czteroletni, 128-milionowy kontrakt. Coś jak D’Angelo Russell, kiedy Poole (26 punktów 5 asyst) złapie rytm strzelecki, jego zespół potrafi zrobić dwadzieścia punktów przewagi z kimkolwiek by nie grali. I tak też się stało… gość nawet z podłogi chciał rzucać:

Odrabianie strat trwało półtora kwarty jednak w drugiej połowie Orlando zaprowadziło porządek. Franz Wagner (28 punktów na piętnastu rzutach), Banchero (25 punktów 6 zbiórek 10 asyst) i Suggs (19 punktów 5/10 zza łuku) to materiał na wielkie granie. Zasoby równie cenne co przyprawa na Arrakis. Nie bez znaczenia było też czternaście punktów Moritza Wagnera w czwartej kwarcie, obaj bracia zaliczają niesamowity rok, najpierw złoty medal mistrzostw świata, a teraz najlepszy klubowy sezon od przeszło dekady. Jeśli dobrze liczę to piąte zwycięstwo Orlando z rzędu.

Cavaliers 101 Hawks 112

Trae Young dochodzi do siebie po operacji, Jalen Johnson skręcił kostkę (dość mocno jeśli mnie pytacie) De’Andre Hunter wciąż jest na limicie minut, Clint Capela tak samo, jego zmiennik Onyeka Okongwu pozostaje niedostępny, ale jakimś cudem ATL wciąż bije Cleveland. Wśród gości podobnież szpital (Don Mitchell, Evan Mobley OUT, przy czym Mobley z kostką ma poważniejszy problem więc to temat liczony raczej w tygodniach). Cavs liczyli na snajperów, ale piłka nie siedziała ani wczorajszemu bohaterowi Deanowi Wade’owi (1/6) ani dedykowanemu strzelcowi Samowi Merrillowi (0/9). W tym sensie Hawks mieli farta, bo podobnie jak z Nowym Jorkiem, momentami bunkrowali się w polu trzech sekund, a rywale zaliczali naprawdę solidne pozycje…

Grizzlies 115 Sixers 109

Jaren Jackson Junior wrócił po trzymeczowej absencji związanej z naciągnięciem tylnej taśmy (pozdro Bucz) i do akompaniamentu 30 punktów 11 zbiórek i 6 bloków poprowadził swoich ku zwycięstwu. Trzeba Wam wiedzieć, że Sixers przeputali piętnaście punktów przewagi w czwartej kwarcie. Młodziak VWJ, czyli Vince Williams Junior przy całym tumulcie związanym z kontuzjami w Memphis, korzysta z otrzymanej szansy stanowiąc demo Jamesa Hardena (17 punktów 9 asyst 7 zbiórek). Podoba mi się organizacja i konsekwencja Miśków, sezon pod względem zdrowotnym wybitnie się dla nich nie ułożył, ale pewne standardy trzymają i jest to imponujące.

Tymczasem ekipa Nicka Nurse’a bez Embiida oraz (chwilowo) bez Maxeya spada w tabeli (35-27). Tobiasa Harrisa we własnej hali wybuczeli swoi kibice po tym jak zaliczył 3/12 z gry. Ofensywnie temat ciągnie kolorowy ptak Kelly Oubre Junior (25 punktów 21 rzutów) ale jeśli to ma być filar zespołu, to jak mówiłem, ja poczekam i postoję. Trzeci mecz z rzędu 20+ z ławki rezerwowych KOJ’a. Nową postacią w rotacji jest Jeff Dowtin Junior (10 punktów 6 asyst) który korzystając z absencji kolegów zalicza swoje pięć minut. Po meczu chwalił go trener: “dobry zawodnik, ułożony, ma czucie do prowadzenia gry” – tako rzecze Nurse.

Clippers 122 Rockets 116

Pomimo zmęczenia Rockets grubo w Clippers wjechali w pierwszej połowie, ale niestety nie mogli domknąć wieka. Load Manager (10 punktów 4/4 z gry w czwartej kwarcie) ostatecznie wylazł ze skrzynki i ich zjadł, razem z brodatym (11 punktów 4 asysty w 4Q). Cieszy dyspozycja Alperena Senguna, który wczoraj poskładał Wemby’ego, a dziś rozdawał karty w polu trzech sekund LAC (23 punkty 19 zbiórek 14 asyst w 42 minuty na placu). Pomogła mu z pewnością infekcja Ivicy Zubaca, którego poskładała choroba i na drugą połowę nie wyszedł. Jak mówię Clippers odrobili dwadzieścia oka deficytu, w czwartej zaliczyli 13/18 z gry. Rockets próbowali celowo grę przerywać faulując bez piłki Masona Plumlee, ale niewiele byli w stanie wskórać. Brak doświadczenia, kiepska mowa ciała, pękli. Fizyczność to inny temat: Jabari Smith Junior przesuwany jak mebel na tablicach. Miał nie grać, ponoć chory, nie wiem.

Bulls 119 Jazz 117

Daleko stąd, w Salt Lake City, pośród “skromnej” osiemnastotysięcznej publiczności “król czwartej kwarty” DeMar DeRozan znów uderzył. Dziewiętnaście punktów wczoraj oraz siedemnaście dzisiaj. Wszystko na przestrzeni ostatniej ćwiartki. Jazz długo nie chcieli oddać pola, więc trzeba się było bić do samego końca. Mecz mocno ofensywny, Coby White 25 punktów 6 asyst 7/11 zza łuku | Ayo Dosunmu 9 asyst (rekord kariery) | Alex Caruso 4 przechwyty 3 bloki. Na sam koniec towarzystwo delikatnie się poszarpało. Jak to mówią, gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą:

Bucks 90 Warriors 125

Gdybym był złośliwy to był napisał, że był to pierwszy sprawdzian dla ekipy Doca Riversa. Pierwszy raz od All-Star Weekend nie stawali naprzeciw rywala z samego dołu tabeli albo zmęczonego grą trzeci raz w cztery dni. Doc po serii wygranych był w szampańskim humorze. O tym, czy ekipa będzie miała trening pozwolił decydować Brookowi Lopezowi. Jeśli ten trafi z połowy, mieli dostać wolne:

Nie mogę się doczekać weryfikacji Bucks, jaka niechybnie nastąpi w playoffs, ale poczekamy cierpliwie. Tymczasem zrozumcie perspektywę Warriors, którzy po ostatnim łomocie od Bostonu zebrali całą sportową złość i zwarli w ciasno zaciśniętą pięść. Momentami po przyjezdnych nie było czego zbierać, przewaga energetyczna bezdyskusyjna. Dubs zamknęli zawody szarżą 42:13. W czwartej kwarcie Milwaukee zdobyło dziewięć (sic!) punktów. Yhy. Oto jak chłopcy zamykali dziś Giannisa oraz Lillarda, najpierw jeden potem drugi:

Dubs ozdrowieli, wrócił Andrew Wiggins stąd trwa walka o minuty: Curry, Klay, CP3, Podz, Wiggs, bulterier Moody, GP2, Kuminga, Green, Looney, do tego Trayce Jackson-Davis i Saric – to dwunastu. Steve Kerr zapowiada, że wkrótce skróci rotację do dziewięciu osób. Największe, pozytywne zaskoczenie dzisiaj to skrzydłowy TJD, autor 15 punktów 6 zbiórek i 4 bloków. Trener twierdzi, że widzi jego występy i przydatność w playoffs. Skąd takie duże słowa? Tutaj macie przykład, dwa kolejne bloki na Giannisie i alley-oop po przeciwnej stronie:

Cieszy pewność Kerra, bo najpierw trzeba będzie do playoffs awansować. Aktualnie jest dziewiąte miejsce w stawce, bezpośrednimi rywalami do awansu będą Kings, Mavericks i Lakers.

Thunder 128 Blazers 120

Portland wbrew szacunkom bukmacherów uznało, że powalczy więc cała śmietanka nabiła statystyki. Shai 37/5. J-Dub 31. Chet 21/14/5. Giddey 19/7/6. Chłopcy z OKC trzymają się pierwszego miejsca na zachodniej mapie, nie odpuszczają.

Kings 130 Lakers 120

LAL pokazali jak bezradni są wobec obwodowych atletów. De’Aaron Fox wyrównał rekord kariery (44 punkty). Malik Monk umacnia się w rankingu lidera graczy rezerwowych (26 punktów 8 asyst). Na dodatek Domantas Sabonis (16 punktów 20 zbiórek 12 asyst) po męsku, czyli ramieniem i łokciami wjeżdżał w Davisa, w czego wyniku Kings zdobyli aż 76 punktów w polu trzech sekund. Nie ma tłumaczeń, to jest całkowita kompromitacja ekipy Darvina Hama. Powiem więcej, Domas jeszcze nigdy w karierze (9-0) nie przegrał meczu stając naprzeciw AD. LeBron zszedł z boiska na trzy minuty przed końcem i skierował bezpośrednio do szatni zasłaniając problemem zdrowotnym. Nie mam komentarza w tej sprawie.

Dobrego dnia wszystkim życzę. Bartek G.

31 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Dziewięciu z dwunastu graczy rotacji Warriors zostało wyhodowanych inhouse (bez CP3, Sarica i Wigginsa). A to wszystko po 10 latach grania o mistrzostwo… Mega impressive

    (39)
    • Array ( )

      Czy dostaną to czas pokaże. Najpierw muszą się tam spotkać. Osobiście z przyjemnością obejrzę i się przekonam. Jeszcze chętniej oglądałbym gdyby spotkali się play off i zagrali serię spotkań. Natomiast mam wrażenie, że w ogóle nie zrozumiałeś o co chodziło we wpisie powyżej.

      (3)
    • Array ( )

      Mamy Load Managera, to może Lebrona nazywajmy Out Manager ? Dlatego nigdy nie będzie GOAT, nie będzie nawet drugi. Nie ma klasy MJ i Kobe.

      (2)
  2. Array ( )
    o8sranadup4lebrona 7 marca, 2024 at 15:36
    Odpowiedz

    Ta jak leobsranadupa schodzi i ma w pompie to nie masz komentarza, ale jak kawhi robi to samo to jakis load manager wpisujesz od pol roku.
    Jak ja bym chcial cie na zywo spotkac czlowieku, jestes ‘dziennikarskim’ zerem, totalnie.
    A co do samego NBA, to co zrobil doc rivers, boze, chcialbym zobaczyc jak ta zgraja mazgajów tam se skacze, wali se gruche pod rzut brooka, a w tle kobas napier** trening zycia i morduje po kolei kazdego 1v1. Ciezkie czasy

    (-37)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Odpowiedzmy sobie na najważniejsze pytanie pozostałej części sezonu.
    Czy Wizards tego dokonają?! Czy uda im się pobić rekord Pistons? Let’s gooo.

    (1)
    • Array ( )

      A bo nie sprecyzowałem. Chodzi mi o najdłuższą serię porażek, którą w tym sezonie ustanowili Pistons.

      (1)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Wczoraj obejrzałem po kilkudziesięciu latach mecz gwiazd z 93 roku, wierzyć się nie chciało oglądając na parkiecie Jordana , Thomasa Pippena , Ewinga , Shaqa z jednej strony a z drugiej Kempa , Stoktona z Malonem, Majerlego 🏀
    Aktualnie w meczach sezonu nie ma takiej obrony i powrotów pod własny kosz, i akcja na parę sekund przed końcem MJa który w ostatniej chwili oddaje piłkę do Ewinga który trafia na dogrywkę…

    (10)
    • Array ( )

      Polecam finały z tego roku. Phoenix wtedy grali mistrzostwo…prawie 😉

      (4)
    • Array ( )

      To były złe czasy. Nie mądra to zachwalać. Teraz to jest koszykówka w wy się stare dziadersy nie znacie xd
      Nie tylko w 93 ASG tak było ale pełna zgoda, że nawet w ASG zaciętość była bez porównania większa niż współcześnie w sezonie. Poza wyjątkami oczywiście.
      Nie było niewątpliwie takiego poziomu wyszkolenia indywidualnie ale chłopaki nadrabiali zawziętością i grali o wygraną, a nie o miliompięćsetstodziewięćset trójek w meczu i pierdyliard punktów w jednej kwarcie bez totalnie żadnej obrony

      (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    O Jezu jak ci szkoda że clippersi wygrali.Bijesz konia pod swojego bożka Lesroma flecie?Codziennie czy tylko czasem ?Zapewne potomka spłodziłeś owiniety zółto purpurowym kocem uprzedzona fajo do bicia 🤣🤣

    (-23)
    • Array ( )

      Po xxx tu wchodzisz, skoro ci się nie podobają poglądy autora? Po xxx komentujesz? Nie podoba ci sie – idz tam, gdzie ci sie podoba. Wszyscy na tym zyskają.

      (7)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Bartku, jeśli masz chęć na dobry i ambitny film (choć ciężki, i to wcale nie ze względu na tematykę) to polecam “Strefę interesów”. Będzie grany jeszcze parę dni w Gdyńskim Centrum Filmowym

    (6)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Bartek, biegasz jeszcze? Bo jakiegoś dzika nakręcili jak biega w Karwinach i tak się zastanawiam czy by cię nie zmotywował… 🙂

    (2)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Christopher Nolan w Oppenheimerze pokazał, że nawet o bombie atomowej można zrobić film bez nadmiernego efekciarstwa.

    (2)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Zauwazylem ze jak przestajesz pisac Bartek, to ja przestaje sledzic NBA – a sledze od dawna.
    Nie przestawaj

    (4)

Komentuj

Gwiazdy Basketu