fbpx

NBA: Kyrie i Luka w zwycięskim objęciu | najlepszy mecz sezonu Ziona Williamsona

18

WTMW. Piekielna, trzynastomeczowa kolejka NBA, ale było warto patrzeć. Zaraz zobaczycie, sponsorami dzisiejszego odcinka są Mateusz Kruk, J Kozi, Murat Szychyjew – pozdrawiam i zapraszam do lektury. B

Rockets 136 Mavericks 147 [OT]

Szczerze? Był to jeden z najlepszych meczów, jakie oglądałem w tym sezonie (zasadniczym NBA). Mówię w szczególności o energii Rockets na wejściu, szybkości z jaką przechodzili z obrony do ataku. Przepięknej postawie Freda VanVleeta (24 punkty 12 asyst) na szpicy ataku, wirtuozerii 1-na-1 Kyrie Irvinga (48 punktów 15/17 FT) doświadczeniu i zimnej krwi grającego równie siłowo co technicznie Luki Doncica (37/9/12) zawziętości stopera Dillona Brooksa (29 punktów 5/6 zza łuku, 6/7 FT) który podobnie jak na zeszłorocznym FIBA World Cup, najlepsze mecze zdaje się rozgrywać pod presją. Jego pojedynek ze Słoweńcem i nieprzerwany trash-talk, to esencja NBA (playoffs). Bo mecz miał charakter nadchodzących playoffs właśnie.

Naprawdę bawiłem się znakomicie, początkowa energia Rockets była oczywiście nie do utrzymania i tak samo dwudziestopunktowa przewaga, która wypracowali we wczesnej fazie gry. Mavs podciągnęli obronę pick and rolla, ryzykowali z pomocy, ale innej rady nie było, następnie wpędzili atletę Jalena Greena (21/6/8) w problem z faulami i na tej kanwie nawiązali kontakt z rywalami. Długo gonili wynik, ale w końcu przyjezdnych dopadli. Ci nie odpuszczali (Bullock, Whitmore, Landale pierwszorzędne dali zmiany) i dopiero w wojnie nerwów Jabari Smith Junior (za grzeczny jest to zawodnik!) spudłował dwa kluczowe wolne. Mavs przeszli z obrony do ataku i w nieco desperacki sposób, ale trafili buzzer-beatera na remis.

Doliczony czas gry to już przewaga woli i talentu: kolejne manewry separujące Irvinga, dwa skip passy do rogu do PJ Washingtona (2/2 zza łuku) oraz blok kulejącego już, ciężko oddychającego Doncica. Po wszystkim liderzy Mavericks objęli się za ramiona, obopólny szacunek, sportowe zawzięcie, a także świadomość szans, jakie przed nimi stoją w tym sezonie, to coś pięknego. Oglądamy najlepszą edycję Dallas od 2011 roku, czyli pierwszego sezonu, który opisywałem na GWBA. Mavs wygrali dwanaście z ostatnich czternastu gier i biada temu, na którego trafią w playoffs.

Cavaliers 118 Clippers 120

Koleny thriller podany w europejskiej porze, aż trudno uwierzyć. W zasadzie mecz pod względem emocji, niewiele odbiegał od tego powyżej. Cavs choć bez wycofanego z gry (prewencyjnie) Donovana Mitchella zdobyli po 40 punktów w pierwszej oraz drugiej kwarcie. Do przerwy prowadzili 80:59 i wydawało się, że ekipa Tyronna Lue pozbawiona Load Managera spakuje wrotki i się obrazi.

Wiedzcie, że James Harden został wycofany z gry w połowie trzeciej kwarty, narzekając na ból w stopie, a Paul George przy dwudziestu oczkach straty musiał prosić trenera, aby go zostawił na placu. No. Niedługo potem ten sam PG-13,  z którego drwiłem wielokrotnie na łamach portalu, zdobył 23 punkty w czwartej kwarcie i można powiedzieć, że w pojedynkę gości oprawił. Warto popatrzeć, bo rzadki rytm taneczny złapał, łącznie na koncie George’a zapisujemy 39 punktów 11 zbiórek i 7 asyst.

Jak to się stało, że LAC odrobiło 26 punktów deficytu? Te same bolączki Cavs, co zazwyczaj: brak struktury ofensywnej pod presją, słaba pierwsza linia obrony, idące za tym problemy na defensywnej tablicy, mało elastyczny atak i ogólnie rzecz biorąc, zbyt miękka gra. W szczególności Evan Mobley zbyt wiele finezji, zbyt mało sportowej złości. Swego czasu pisałem, losy tej ekipy zależą od progresu, jaki dokona się u tegoż zawodnika. Rozumiem, że pół sezonu strawiły kontuzje, że trudno jest być kotwicą obrony gdy pierwsza linia mijana jest automatycznie, a środkowemu Allenowi każą chodzić w obronie na wysokości zasłony, ale mimo wszystko, boiskowa prezencja Mobleya musi być bardziej zauważalna.

Do poprawy: walka o pozycję, zbiórki, powtarzalność strzelecka. Dzisiejszy podkoszowy NBA, a już na pewno gość z aspiracjami sięgającymi maksymalnego kontraktu, nie może oddawać 82% rzutów w promieniu trzech metrów od obręczy. To znaczy może, przykładem świecą Shaq czy Giannis, dlatego mowa jest o bardziej siłowej, mniej finezyjnej grze. W innym wypadku stosunkowo łatwo zamknąć Cavs w ataku, gdy trójka przestaje siedzieć. Jak wczoraj…

Heat 115 Pacers 117

Kolejny arcy ważny mecz jeśli popatrzeć na kolejność tabeli. Obydwa zespoły wolałyby myślę uniknąć stresów związanych z udziałem w play-in, a po dzisiejszym to właśnie Miami spada na siódmą lokatę, zamieniając się z Pacers miejscami… podopieczni Erika Spoelstry kolejny raz zacięli się na starcie. Do przerwy przegrywali siedemnastoma punktami. Pomimo lepszej energii Jimmy’ego Butlera oraz powrotu Tylera Herro.

Problematyczny okazał się Terry Rozier (4 punkty 4 asysty) który jak sam przyznał, z urazem szyi nie powinien był grać w tym spotkaniu. Heat nie dysponują dominującymi warunkami fizycznymi, bardzo nierówno grają na przestrzeni ostatnich tygodni. W każdym spotkaniu potrzebują “przeboju”, dobrej dyspozycji jednego, dwóch, powiedzmy półtora gracza zadaniowego (w zależności od siły rywala i postawy Butlera). Z tym bywa różnie. Dziś zawody pozwolił wyrównać Nikola Jovic (16 z 18 punktów zdobyte w drugiej połowie). Różnice były minimalne, ale jeśli mowa o graczach zadaniowych, najlepszy okazał się TJ McConnell: 22 punkty 5 asyst 11/14 z gry. Bardzo niewdzięczny jest do krycia, ale to przecież żadna nowość dla osób regularnie śledzących NBA.

Jimmy niepokoi fanów, fizycznie wydaje się, że to już nie jest ten sam zawodnik. Blokowany, nogi słabe w drugiej połowie (wiek?) Cała magia Heat opiera się na jego kompetencji “wzięcia na siebie” losów meczu. Dziś tego nie czuć. Ponadto, Herro jest zardzewiały po przerwie, a Duncan Robinson ma ewidentny problem z plecami. Gra z przymusu, bo nie ma komu rozciągać obrony bez piłki. Wśród gospodarzy siedmiu ludzi z dwucyfrową zdobyczą punktową, to już naprawdę nie jest zespół jednego zawodnika (Tyrese Haliburton). Ciekawa będzie ich kampania w playoffs, moim zdaniem na wielkie sukcesy w Indianie za wcześnie, ale mając Siakama i zdrowego Bena Mathurina na obozie przygotowawczym… na papierze Pacers mają wszystko.

W pozostałych meczach:

Pelicans 113 Suns 105

29 punktów 10 zbiórek 7 asyst i 5 bloków Ziona Williamsona, z tego dwanaście oczek w IV kwarcie. Suns zamykali mu furtki więc musiał rzucać z wyskoku, czym zaskoczył chyba nawet samego siebie. Totalnie niekompatybilny jest z Jonasem Valanciunasem (cztery minuty na placu) ale gdy mu zwolnić środek radzi sobie coraz lepiej. Zeszczuplał, nie da się go zatrzymać. Prawdę mówiąc to chyba najlepszy mecz Williamsona w tym sezonie.

Grayson Allen ma ewidentny problem z biodrem, nijak nie był w stanie utrzymać przed sobą CJ McColluma (31 punktów 7/12 zza łuku). Dziwne, że trener PHX tylko 14 minut dał Royce’owi O’Neale. W całym spotkaniu rezerwowi Suns dostarczyli całe siedem punktów. Eric Gordon ma szacunek rywali, być może aż nazbyt wielki, bo ostatnie kilka gier w jego wykonaniu to nieporozumienie.

Knicks 112 Bucks 109

Ogromna szkoda kontuzji/ konieczności poddania się operacji przez Juliusa Randle, ale Knicks przynajmniej dowieźli nam zakład. Cieszę się, bo już trzeci sezon z rzędu bez pomyłki przewidzieliśmy liczbę zwycięstw wybranych zespołów.

Jalen Brunson autorem 43 punktów i 8 asyst. Donte Divincenzo 8/11 zza łuku. 72:48 dominacja w drugiej połowie. Pozwólcie, że na temat Milwaukee nie napiszę ani słowa, bo nie kopie się leżącego. Ich bilans meczów pod wodzą Doca Riversa to 15-17.

Sixers 133 Spurs 126 [2OT]

Joel Embiid wycofany z gry, więc “zielone światło” na świrowanie z piłką otrzymał Tyrese Maxey. Matchup z tych wymarzonych, czyli niedoświadczeni i/lub mało atletyczni gracze zadaniowi Spurs. Wynik to rekord kariery: 52 punkty przy 19/41 z gry oraz 54 minutach spędzonych na placu (rekord sezonu). Wembanyama biorąc pod uwagę doliczone dziesięć minut, także zaszalał: 33 punkty 18 zbiorek 6 asyst 7 bloków. Rozwija się jako podający, na tym wyraźnie skupia. W wywiadach wielokrotnie powtarza, że chce być “graczem kompletnym” i spoko. Sixers bijący się o uniknięcie “play in” potrzebowali tego zwycięstwa. Spurs położyły straty, których zanotowali aż 25!

Blazers 107 Celtics 124

Joe Mazzulla robi jaja, mając przewagę parkietu w kieszeni w każdej możliwej serii playoffs, stara się jedynie utrzymać świeżość ekipy. Regularnie ściąga starterów z placu w czwartej kwarcie, nie bacząc na wynik. Dziś było to samo. Portland należy oddać starania. Jak lwy walczyli na atakowanej tablicy próbując podciągnąć, nadrobić skuteczność rzutową. Ściągnęli aż 22 ofensywne zbiórki, z czego najbardziej zadziorny okazał się młody Jabari Walker (14 punktów 18 zbiórek). Wydarzeniem jest jubileusz Jaylena Browna, który dołączył do klubu koszykarzy NBA z dorobkiem 10 tysięcy punktów. W tym konkretnym meczu JB zdobył 26 oczek, najwięcej spośród C’s.

Bulls 98 Magic 113

Dwa zespoły zmierzające w odwrotnych kierunkach. Orlando od wejścia wbiło zęby w spowolniałą ofensywę gości. Po pierwszej kwarcie ci mieli na koncie więcej strat niż trafień z pola. Kompletny brak dyspozycji byłej gwiazdy Magików, czyli Nikola Vucevica: 1/9 z gry. Dominacja ławki rezerwowych Magic, z czego najbardziej zaznaczył się Markelle Fultz (17 punktów 6 zbiórek) i szkoda jedynie skręconej kostki Franza Wagnera, który zaraz po przerwie szedł po zbiórkę i niefortunnie wylądował.

Wizards 122 Raptors 130

Raptors prowadzili 42:17 po pierwszej kwarcie, a mimo to ledwie utrzymali się w siodle. Taka wielka jest dysproporcja jakości między starterami, a ludźmi sprowadzonymi by “dokończyć sezon”. Immanuel Quickley naprawdę życzy sobie maksymalnego kontraktu (31 punktów 13 asyst 7 zbiórek).

Kings 107 Nets 77

Po raz sześćdziesiąty pierwszy z rzędu (!!!) Domantas Sabonis zalicza double-double: 18 punktów 20 zbiórek 9 asyst. Brooklyn dezaktywuje środkowego Nico Claxtona i w brzydki sposób kończą swój brzydki sezon. Brak wyborów draftu, franchise-playera, trenera, wizji… Sacramento bardzo chciałoby się wydostać z czwórki biorącej udział w play-in, ale na tym etapie to już chyba niemożliwe.

Jazz 110 Warriors 118

Jonathan Kuminga (21 punktów 10 zbiórek) wrócił po sześciu meczach pauzy. Na parkiet wchodził z ławki, ale spędził nań 27 minut. Warriors bez Stephena Curry’ego, którego umiejętnie zastąpił kolega Klay Thompson (32 punkty 6/13 zza łuku). Przewaga organizacji gry (47-29 na tablicach) widoczna gołym okiem. Gospodarze kontrolowali wydarzenia w znacznie większym stopniu niż wskazuje na to wynik końcowy.

Wolves 127 Lakers 117

LeBrona zmogło przeziębienie, nie wystąpił. W drugiej kwarcie Anthony Davis zarobił w oko i też zszedł z parkietu. Obwodowi rzucali kiepsko (9/33 z gry Reavesa i Russella). Wolves nie zmarnowali szansy, najlepszy mecz sezonu rozegrał Naz Reid, autor 31 punktów 11 zbiórek i 6/8 zza łuku.

To co? Dobrego dnia wszystkim, do przeczytania jutro! pozdrawiam Bartek Gajewski.

18 comments

    • Array ( )

      Faktycznie dużo równych par i zaciętych serii się szykuje. Tylko jak nie będzie kontuzji to do Boston i Denver nikt nie ma podjazdu w konferencja w meczowej serii.

      (8)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Naz Reid to w tym sezonie kluczowy element układanki Minnesoty. Moim zdaniem jest dla ich systemu ważniejszy niż Towns, ale jestem pod tym względem stronniczy, bo nie znoszę Townsa. Tylko tyle chciałem napisać.

    (39)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Milwaukee to jest tragedia, Doc wyjebany z roboty najpóźniej w maju i mam nadzieję, że ten Top15 trener w historii ligi (przed Rudym T) jedzie na ryby już na zawsze. W pierwszej rundzie PO nie mogę się doczekać jak słowenski pulpecik opierdoli Clippersow. Jeśli Kawhi nie będzie zdrowy, to tam będzie 4-0

    (11)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Mam takie oto przemyślenie, zupełnie bez złośliwości, że Admin z tym pisaniem jest trochę jak alkoholik, który próbuje rzucić, ale nie za bardzo mu idzie. Kilka dni przerwy, a potem znowu w “cug”, klika dni z rzędu. Niemniej, bardzo lubię ten portal, więc mam prośbę o “ograniczenie rzucanie nałogu”. Szczególnie, że play-offs mogą być naprawdę nieprzewidywalne i wyjątkowe

    (17)
    • Array ( )

      Nie znam Admina osobiście i nie wiem, co mu w duszy gra, ale patrząc po wpisach sprzed kilku miesięcy, przeszedł przez okres frustracji i wypalenia. Teraz natomiast wrzuca wpisy z częstotliwością, która najwyraźniej pozwala mu dobrze żyć, co widać po entuzjazmie bijącym z tekstów. Też bym wolał poczytać codziennie, ale jeszcze bardziej podoba mi się taka pozytywna aura. Pozdrowienia!

      (15)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Dobry mecz Houston – Dallas.
    Imponowało Houston, odpierając nieustannie ataki i trzymając lekkie prowadzenie w końcówce. Imponowało Dallas, uparcie zmniejszając straty. Oddanie pola gry Irvingowi przez Doncicia w czwartej zasługuje na szacunek. Chociaż dodał ważną trójkę w kluczowym momencie. I wspaniały moment obrony Mavericks, kiedy w ostatniej akcji IV kwarty piłkę dostaje FVV, zostaje podwojony, bez faulowania, i pod presją oddaje piłkę do młodszego kolegi. W tym momencie dopiero dochodzi do faulu, aby nie rzucał osobistych FVV,. który takich okazji nie przepuszcza. Mistrzowskie wytrzymanie do końca przez Dallas. Brawa. Młody spuchł, zesrał się i, jak to bywa w takich meczach, wygrany mecz zmienia się najpierw w dogrywkę, a później w bolesną przegraną. Ktoś tu dzisiaj miał kiepski sen tej nocy. No, ja bym prędko nie usnął po czymś takim.

    (11)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Mavs musieli ostro depnąć żeby to wyciągnąć. Ale ten walec miażdży jak już jedzie. Znakomity mecz, przedsmak PO.

    Klay natomiast miał dzień świrowania pawiana. Jakie rzuty oddawał i co tam wpadało to głową mała. Stefan mógł pozazdrościć. Brandin też zadzior i potrafi dorzucić do pieca i przełamać schemat.

    (11)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Sama słodycz
    Clips wygrali w sumie tylko dlatego że Cavs słabo. To że PG się odpalił raczej nie miało z tym nic wspólnego.
    Domyślam się że gdyby bidulek król nie złapał kataru to LAL by rozjechali Wolves. No bo wiadomo że nie ładuje tylko się rozchorował.
    😂

    (1)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Wydaje się, że Irving odzyskał radość z gry. Wcześniej wydawało się jakby “szedł do pracy”. Dallas będzie niewygodne dla wielu zespołów.
    Jeśli Cleveland trafi na drużynę, która posiada wysoki skład potrafiący wyrzucić z trumny Allena i Mobleya (na przykład Knicks w ostatnich po) to szybko odpadną. Grają to samo. Nie widać u nich postępu, zmiany od zeszłego sezonu. Dlatego sposób na ich ogranie będzie ten sam.

    (4)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Czy nie jest trochę tak, że NOP bez Ingrama są drużyna groźniejszą?
    Lepsza obrona, mniej forsowania w ataku, więcej ludzi zaangażowanych w ofensywę. Zion jako bezdyskusyjny samiec alfa. CJ jako opcja nr 2 i reszta walczaków,długich, sprawnych chłopaków tworzą naprawdę zgrany kolektyw po obu stronach parkietu.

    (3)

Komentuj

Gwiazdy Basketu