fbpx

NBA playoffs 2023: Knicks walczą jak lwy || piękna historia w Sacramento!

30

New York Knicks 101 Cleveland Cavaliers 97

Josh Hart zdobył 17 punktów i 10 zbiórek przy 8/11 z gry. W kluczowym momencie trafił za trzy z jednej nogi. Odkąd tylko pojawił się w klubie zalicza bilans: 18-8. Aż wstyd przyznać, bo mimo sześciu sezonów NBA za pasem był to pierwszy mecz playoffs w karierze zawodnika! Charakter zwycięzcy i waleczność widać jednak jak na dłoni. Wspólnie z Jalenem Brunsonem (oraz Mikalem Bridgesem, Erikem Paschallem i Donte Divincenzo) w 2016 roku zdobywali z Villanova uczelniane mistrzostwo kraju. Nie pamiętacie tego, ale w meczu finałowym z North Caroliną Hart rozegrał 38 minut zdobywając 12 punktów i 8 zbiórek. Gość przypomina charakterem Knicks z lat dziewięćdziesiątych, Johna Starksa czy Xaviera McDanielsa.

Jalen Brunson (27 punktów 11/24 z gry) kolejną serię playoffs zagrał jak równy z równy naprzeciw Donovana Mitchella (35 punktów 5 zbiórek 8 asyst) i kolejny raz chce zakończyć sezon Spidy. RJ Barrett (7 punktów 2/12 z gry 6 asyst 4 przechwyty) demonstruje, że potrafi bronić, ma ciąg na kosz, ale rzuty trzypunktowe winien sobie podarować. Nie siedzą od dawna, tym bardziej nie będą siedzieć pod presją. Generalnie wszelkie próby forsowania gry w ataku przez RJ-a to nie jest optymalny układ dla Knicks. Niektóre decyzje są wręcz bolesne w skutkach. Wreszcie kolega Julius Randle (19 punktów 10 zbiórek 4 asysty 2 przechwyty) biegający na zepsutej kostce. Waleczny, bardzo twardo bijący się w obronie pod koszem, atakujący obie deski.

Fight!

No i właśnie, 51:38 na tablicach dla Nowojorczyków, z tego siedemnaście ofensywnych zbiórek. Tego rodzaju dysproporcja przy wyrównanym meczu pozwoliła Knicks zniwelować wszelkie braki czy deficyty talentu. Mobley i Allen robili swoje, zastawiali, niektóre piłki odbijały się jednak na trzeci metr. To raczej reszta ekipy nie zrobiła roboty. Garland spędził na placu 43 minuty, zaliczył zero zbiórek i jedną asystę. To będzie chyba antyrekord tych playoffs. Mało tego, Darius przez dwanaście minut czwartej kwarty nie oddał ani jednego rzutu! Mówiłem Wam, coś tu nie gra między parą obwodowych. Współpraca na poziomie żadnym. Mitchell dominuje piłkę, reszta biega i patrzy.

Knicks grali drop coverage, ale Donovan przy 30 oddanych rzutach rozegrał może pięć pick and rolli z Allenem. Jeśli już Spida wolał atakować (kontuzjowanego) Juliusa, któremu ciężko było biegać do zasłon, ale to oznaczało, że pole trzech sekund NYK pozostawało zaczopowane. Nie rozumiem. W ogóle nie grali też ataku pozycyjnego przez Mobleya na wysokości linii wolnych. Nie było dribble handoffs. Zmonopolizowanie piłki przez jednego (choćby super świetnego) zawodnika to nie jest niestety droga do sukcesu. Chłopy przestraszone, migające się od piłki na koniec, niepewne. W efekcie przewaga własnego parkietu poszła się dymać. Brawo Knicks!

Golden State Warriors 123 Sacramento Kings 126

Ależ batalia! Pierwszy od niemal siedemnastu lat mecz na północy Kalifornii, publika pomimo rekordowo drogich biletów dopisała. Komplet widzów siedział na hali już na 20 minut przed rozpoczęciem. Jeśli na trybunach były jakieś pojedyncze osoby dopingujące gości, to ja nie zauważyłem. Święto koszykówki w Sacramento, apetyty rozpalone, doping niesamowity i miło widzieć, że poszły za tym starania zawodników. De’Aaron Fox nie do zatrzymania. Malik Monk (32 punkty 14/14 FT) to samo. Dwaj panowie zanotowali łącznie SIEDEMDZIESIĄT punktów uwidaczniając boleśnie piętę Achillesową obrońców tytułu, czyli bezradność wobec szybkości. Klimat panujący na parkiecie i wokół najlepiej odda myślę ten klip:

Końcówka dramatyczna, w kluczowej akcji Draymond Green usiadł na leżącego Domantasa Sabonisa uniemożliwiając Litwinowi udział w akcji obronnej. Andrew Wiggins miał otwartą pozycję w rogu parkietu, ale spudłował…

Na sam koniec jeszcze z jednej nogi szczęścia próbował Steph, ale bez powodzenia. Owacja, radość ze zwycięstwa miejscowych była tak wielka, że uszy więdły. Największe grzechy, jakie popełnili w tym spotkaniu podopieczni Steve’a Kerra to:

  • 15 popełnionych strat
  • 17 ofensywnych zbiórek Sacramento (osiem rzutów do kosza więcej)
  • 16/50 zza łuku (brak bilansu, skuteczność na poziomie 32%)

W kontekście tegoż ostatniego, Dubs byli na “bonusie” przez osiem minut, ale zamiast (wzorem rywali) atakować obręczy, polegali nieodmiennie na trójkach. Mimo to, jak mówię pozostali w grze do końca.

Game changerem był na pewno Trey Lyles w trzeciej odsłonie zaliczający 10 punktów przy 4/5 z gry w tym dwie trójki z pozycji PF/C. Odniosłem także wrażenie, że powietrze uchodzi z gości gdy w trzeciej kwarcie na ławkę (planowo) usiadł Curry, autor 30 punktów oraz 6/14 zza łuku. W kluczowych momentach klasę pokazał także Monk, który kozłem kroił pierwszą linię gości i w sposób kontrolowany albo kończył akcje albo wymuszał faule. Można mieć pretensje do sędziów, że ostatnie fragmenty każdorazowo przerywali grę, ale taki już przywilej gospodarzy, którzy poza tym ustawili się w pozycji agresorów. Plusy: świetne przejęcia krycia na obwodzie, Huerter i Murray bez pozycji do rzutu całą noc.

Dobrego dnia wszystkim! B

1 2

30 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Ale “pała” z tego Draymonda. Za takie zachowanie powinien dostać technika. Ale jemu się ciągle upiecze. Dobrze ze ich pokarało.

    (52)
    • Array ( )

      Green z takich właśnie akcji będzie zapamiętany, brudna gra, kopanie w torbę i facjata ćwierć – mózga.

      (20)
    • Array ( )

      Jemu się upiecze? Kosztowało ich to jedno z najważniejszych straconych finałów w NBA ever 😉
      Akurat sędziowie o Warriors dbają jak o mało kogo, by nic nie umknęło.

      (17)
    • Array ( )

      A kogo to obchodzi?
      Jednym się nie podoba brudna gra, a innym się nie podoba beczenie do sędziów o każdą nieprzychylną decyzję. LeBrona też już wiele razy pokarało.

      (2)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Być może to dlatego, że ostatnio na poważnie oglądałem zeszłoroczne finały, to zaskoczyła mnie ogromna szybkość spotkania. Przecież Kings zajadą obrońców tytułu. Mimo jakiegoś 1/8 za trzy na starcie.
    Sacramento mogą się poprawić – Sabonis miał tyle czystych pozycji (dzisiaj 5/17), Huerter i Murray praktycznie nie istnieli w ataku. Goldeny muszą lepiej bronić. W tamtym roku raz przegrali przekraczając 120 punktów.

    Chociaż to tylko jeden mecz

    (11)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Kings są młodzi energii im nie zabraknie ławkę też nie zgorszą mają obrońcy tytułu nawet jeśli coś ugrają to za ogromną cenę wg mnie Kings są dużo lepszą drużyną od Miśkow

    (-1)
  4. Array ( )
    chrzanićgwizdaniesędziów 16 kwietnia, 2023 at 17:39
    Odpowiedz

    Oglądałem tylko 1 połowę meczu Cavs-Knicks, ale dodam od siebie, że Josh Allen zagrał tragicznie, gubił piłkę w koźle, podawał mega kiepsko, a na zbiórce zdominował go Randle. Albo kiepski dzień w pracy, albo może jakaś kontuzja.
    Ciekawe czy w drugiej połowie się poprawił. Nie chcę mi się już oglądać, jak ktoś może to dajcie znać. W każdym razie jest co poprawiać u Cavs, to może być 7-meczowa seria.

    (0)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Tylko komu tu kibicować? Z jednej strony piękna koszykówka Golden State, z drugiej strony jedna z największych niespodzianek ostatnich lat. Nie da się nie lubić chłopaków, po obu stronach. Poza Greenem, jego nikt nie lubi. Niech wygra lepszy!

    (13)
    • Array ( )

      Wypisz wymaluj moje odczucia. Sacto aż się chce kibicować za grę, Sabobonisa i piękny sezon. GSW tak pięknie gra dla oka że nie da się ich nie lubić, ale przepraszam, Green jest tak wkurwiajacy, że jestem za Sacto.

      (13)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Kings super historia. Ale gdy ktoś po pierwszej wygranej celebruje trochę jakby wygrał finał konferencji, to w sporcie zwykle oznacza to tylko jedno: 4:1 dla Warriors

    (3)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Przyznacie się tam otwarcie , ze nie wrozyliscie Sacramento nic dobrego po trejdzie Haliburtona ?
    Dewaluując core – Fox- Sabonis ?

    (18)
    • Array ( )

      Ja to w ogóle nie wyobrażałem sobie, że ten Haliburton jest coś wart. I nadal mnie nie przekonuje. Fox co innego, clutch player. A oddanie Sabonisa i rozbicie twin towers uważam za błąd Indiany, co widać.

      (0)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Trochę o różnych sprawach.

    1. Pamiętam, jak koledzy na łamach forum GWBA kilka lat temu bardzo sceptycznie , a nawet drwiąco wyrażali
    się o 3 gwiazdach w Bruklinie. Mieli rację? 100% mieli ! Czyli GM’y i Kołcze to głąby.

    2. Pamiętam pełne wątpliwości wpisy przy drafcie nt. możliwości koszykarskich Ziona( nie życzę mu źle),
    przy wadze 2 dobrze utuczonych świń. Sprawdziło się ? Sprawdziło! Żarcie ważniejsze niż koszykówka.
    Ma już z przecież miliony… Ile hamburgerów może se teraz kupić i zeżreć.

    3. Szkoda mi Luki. Gra w drużynie, gdzie GM to głąb (transfery), właściciel to głąb (bo zatrudnił
    GM’a nie znającego się na koszykówce), a kołcz nadaje się najwyżej do jakiegoś średniej klasy
    kolledżu w Montanie .A, i jeszcze Irwinek.
    Ale i Luce się coś należy : przecież te jego głupkowate zachowania i miny
    na parkiecie dezorganizują drużynę , a co do wagi , to powinien nie żreć tyle i zrzucić ze 6 kg tłuszczu ,
    a kolejnych 5 kg tłuszczu zamienić w mięśnie. Wtedy nie człapałby po boisku w trakcie meczów
    i udawał, że broni.

    4. @Shreck
    Facjata ćwierć-mózga Green’a powiadasz.
    Wyobraź sobie,że to jeden z najinteligentniejszych zawodników NBA.
    Chociaż Jaylen’owi z Bostonu z pewnością nie dorównuje.
    Oj, zagra Jaylen Bostonom na nosie po zakończeniu kontraktu za te próby handlem jego osobą, by pozyskać
    Duranta. Już powoli zaczyna grę ze Stevensem.

    5. To już klasyka u Goldenów.
    W końcówkach meczów ich nóżki stają się ołowiane, a łapki drewniane.
    Szkoda. Ale starość(Thompson,Green) nie radość. Znam to z autopsji.
    A Sakramenciaki ogląda się naprawdę z przyjemnością.

    (9)
    • Array ( )

      A kto Ci wmówił te brednie, że Boston handlował Brownem?
      Gdyby to Boston chciał oddać Browna to ten Durant już dawno byłby w Bostonie. To BKN chciało JB, a Celtics ani myśleli go oddać.

      (2)
    • Array ( )

      @Anonim

      1. Co do Browna , to po prostu czytam uważnie i słucham uważnie…
      Portale amerykańskie przede wszystkim. A JB to nie Moraniątko-głupiątko,
      czy Irwiniątko- głupiątko.
      Ale niewykluczone jest, że jest tak , jak piszesz.
      2. A play-offy super i z niespodziankami. Tak to wyglądają typy na podstawie papierków .

      (0)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Mitchell jest utalentowanym i walecznym zawodnikiem ale mam wrażenie, że psuje płynność gry zespołu. Pozostali gracze przy nim jakoś nie potrafią złapać rytmu. Brak synergii.

    (6)
    • Array ( )

      To samo Doncic. Ball hog który dominuje piłkę całkowicie odbiera rytm kolegom z zespołu.

      (1)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Co prawda dopiero 10 minut spotkania, ale w ogóle nie czuć klimatu PO w spotkaniu Memphis – Lakers. Taka zwykła pick-up game, ultra chaotyczna, szarpana. Nie ma podjazdu do spotkania Sacramento – GSW.

    (0)
    • Array ( )

      Koles jest niesamowity. Wygląda jakby za chwile potrzebowal respiratora a w pojedynkę rozjeżdża memphis😁😁😁

      (7)
  11. Array ( )
    WujekSamo_Opalacz 16 kwietnia, 2023 at 23:49
    Odpowiedz

    Hyży to jest nieporozumienie na C+… musiałem wyłączyć dźwięk, bo mnie krew zalewała od słuchania tego trepa. Reaves, Hachi i defense Davisa zrobiły swoje. Lebron słabo w ataku, ale defensywnie, o dziwo, zaskoczył. Zapowiada się fajna seria.. to co Lakers-Celtics? 🙂

    (7)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Oglądałem tylko mecz Gsw z Sacramento, wiec nie mam porównania. Może wy mi pomożecie porównać. Tempo jakie było w tym meczu momentami było nie wyobrażalne, dodając do tego jak intensywnie i wysoko bronili Kings( czasami milem wrażenie ze nie tylko trumna jest pusta ale i prawie wszystko co poniżej lini rzutów za 3).Mam tez wrażenie ze Warriors oddawali więcej trudnych rzutów niż ich rywale, wiec myśle ze więcej miejsca na poprawę skuteczności ma Sacramento.

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu