fbpx

Tom Thibodeau: kat, zamordysta czy wybitny trener?

26

#Zamordysta

Z ciekawości postanowiłem sprawdzić jak to było z eksploatowaniem byłego kumpla Shaqa. Obu panów łączy sporo, styl gry, kontuzje, miłość kibiców i… wymiar minut. Penny grał tak samo dużo jak Rose, ba, zdarzył się sezon gdzie wykręcał średnio 39 minut na mecz. Czy to, że z usług obu korzystano bez opamiętania i to, że obaj cierpieli na problemy z kolanami to przypadek, skłonności do kontuzji czy po prostu przekroczenie pewnej biologicznej granicy organizmu?

To jak Thibodeau uwielbia korzystać ze najlepszych zawodników pokazał dopiero sezon po kontuzji najmłodszego MVP ligi. Rotacja ograniczała się praktycznie do 9 graczy i żaden z nich nie zszedł poniżej pułapu 20 minut na mecz. Co więcej, Joakim Noah przez cały rok grał prawie 37 minut, a standardowo niezniszczalny Deng ciągnął licznik do magicznej czterdziestki.

Jedną rzeczą, której nie widać w statystykach, a która jest kluczowa dla całej sprawy jest trening. Katorżniczy trening. Doszło do tego, że jak donosił K.C Johnson z Chicago Tribune, część graczy unikała swojego trenera jak ognia w trakcie off season. Tylko czy można im się dziwić? Skoro twój trener namawia Cię żebyś nie był miękki i grał z kontuzją albo zajeżdża Cię jak konia w derbach Kentucky?

#czy T-Wolves to dla Thibsa dobry fit?

Nie ma dróg na skróty, jeżeli chcesz osiągnąć coś wyjątkowego musisz zapłacić za to konkretną cenę. Nie da się tego obejść [Thibs]

Facet ma fioła na punkcie przygotowania drużyny i doskonale to widać. Tom musi zrozumieć, że nie każdy zawodnik jest w stanie tak jak Deng przebiec pustynie, a następnie pójść z kumplami na kręgle. No i właśnie…

Nie oszukujmy się, Thibodeau nigdy nie był trenerem, który był kojarzony z rozwijaniem młodych i perspektywicznych zawodników. Nie jest zwolennikiem szerokiej rotacji, a na parkiet zawsze wystawia swoich zaufanych ludzi. Problemem jest to, że gdy tylko widzi, że komuś ucieka krycie to uruchamia się w nim istny demon. Z głowy wyrastają rogi a z ust sączy piana.

Gdybym mógł wybrać kogoś, kto miałby ponownie obronić Częstochowę to śmiało złapałbym za telefon i zadzwonił do sekretarki poczciwego Toma. Jego defensywna obsesja sprawia, że młodzikom z Minnesoty po prostu brakowało pary w ataku, polotu i ułańskiej fantazji, która jest tak charakterystyczna dla młodych kotów. Nie da się tyrać przez cały mecz po obu stronach parkietu przez cały sezon. Nawet w warunkach NBA. Wiecie ile średnio minut grali w tym sezonie Wiggins, KAT i LaVine? Dokładnie 37 minut. Dodaj treningi. Łatwo stracić wszelką radość uprawiania zawodu.

#fachowiec

Jest tez druga strona medalu, bo biorąc pod uwagę sam trenerski fach to Thibs jest człowiekiem na właściwym miejscu. Fachowcem, dla którego najważniejsza jest wygrana. Tylko że to zwycięstwo czasem przesłania mu zdrowy rozsądek. Nie można mu odebrać tego, że jest prawdopodobnie jednym z najlepszych speców od obrony. Jasne, w 2008 roku miał w kadrze graczy pokroju Hall Of Fame, świetnego kapitana, charyzmatycznego bosmana i zgraną załogę, ale to mocny kadłub obronił ich przed ciosami. Wielu graczy do dziś oddałoby za niego życie i twierdzi, że to właśnie dzięki niemu stali się klasowymi zawodnikami. Pierwszy przykład: Jimmy Butler, z którym od nowego sezonu będzie współpracował w Minnesocie.

Następny? Joakim Noah, który mimo licznych kontuzji do dziś twierdzi, że to dzięki Thibbsowi stał się naprawdę dobrym zawodnikiem. Kto jeszcze? Yao Ming. Tak, dobrze przeczytaliście, najlepszy chiński koszykarz też sporo zawdzięcza dzisiejszemu bohaterowi. Jeszcze jako asystent w Houston Tom w trakcie wakacji pojechał z Mingiem do Chin, tylko po to, żeby poprawiać jego umiejętności. Poskutkowało średnimi na poziomie double-double. Nie można Thibsowi odebrać tego, że po odejściu Del Negro zrobił z Bulls drużynę, która była w stanie ograć każdego, a zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że wygrać mistrzostwo ligi.

A jak to jest z Wami? Jakie są wasze uczucia w stosunku do tego gościa? Jak poradzi sobie w swym drugim roku w Minnesocie?

[Adam Szczepaniak]

1 2

26 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    “A jak to jest z Wami? Jakie są wasze uczucia w stosunku do tego gościa? Jak poradzi sobie w swym drugim roku w Minnesocie?” -> Jimmy Butler wywinduje ich 3-4 pozycje w góre w tabeli…. i to by chyba było na tyle

    (38)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ja tam z dużym sentymentem wspominam drużynę Bulls za czasów Toma. Drużyna stworzona tylko wokół jednej gwiazdy, ale twarda defensywa potrafiła na prawdę zniechęcić do gry przeciwnika. Noah w ostatnim sezonie w Chicago powiedział, że za Toma to może nie było wielkich talentów w drużynie, ale przeciwnik wiedział, że się ten mecz to będzie ostra walka, drużyna miała tożsamość. A teraz jak jest Hoiberg mięka buła to może i ogrywa minutami młodzież, ale Bulls będą nijacy.

    (24)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    “Gdybym mógł wybrać kogoś, kto miałby ponownie obronić Częstochowę to śmiało złapałbym za telefon i zadzwonił do sekretarki poczciwego Toma.”
    hahaha, made my day 😀

    (28)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Szanuję Thibodeau, ale chyba nie tylko moim zdaniem, do Wolves nie pasuje. Rozumiem, że przed rokiem szukając coacha dla tych młodych chłopaków, włodarze chcieli postawić na doświadczenie, ale na ich miejscu wybrałbym wtedy kogoś w typie Luke’a Waltona.
    Generalnie Thibs w Chicago robił dobrą robotę, ale jako fan Bostonu najlepiej wspominam 2008 rok i wygrane finały z Lakers, gdy Kobe mówił o obronie Celtics, że jak dostawał piłkę, to otaczali go jak sępy i miał wrażenie, jakby było ich dziesięciu na parkiecie albo komentarze kibiców, że Thibodeau obroniłby nas nawet przed nalotem Marsjan.

    (32)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie kumam. Niebylem pewny wiec wpisalem sobie pokolei losowych zawodnikow z lat 90 lub troche po na badketball reference i sie poteierdzily moje wspomnienia. Wpisalem MJa Kobe Shaqa Paytona Ricea Mourninga Mutombo Iversona KG Reggiego Hilla Kidda Duncana Ewinga Malonea kazdy z nich gral srednio conajmniej po 36 minut wiekszosc miala sezony z 40 sa tu i tacy co grali po 42, 43 minuty srednio w calym sezoni. I ile jeszcze musieli sie na przepychac w tym czasie. Nikt nie odpoczywal w niewaznych meczach przed PO. Nikt sie nie skarzyl, nie bylo wcale wiecej kontuzji niz teraz. Wiec o co kaman?

    (42)
    • Array ( )

      W tych statach mozna dostrzec tez inne roznice, ale to o czym piszesz i aaron to tlumaczy pokazuje to jak to wyglądało. Zwroc np.uwage na liczbe bloków tez byla wieksza bo styl gry byl inny. Moim zdaniem jestesmy swiadkiem ewolucji gry i mozna powiedziec ze teraz poziom jest najwyższy co sie moze wielu niepodobac jednakze warto zaznaczyc ze sa to nastepstwa regulacji przepisów

      (4)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Już wyjaśniam. Głównym czynnikiem był inny styl gry. Wtedy gra była wolniejsza i bardziej siłowa. Akcent rzutów był przesunięty bliżej obręczy niż teraz. Kiedyś jak brali ludzi do NBA to i zawodnicy i trenerzy wiedzieli na co się piszą. Masz być silny, masz być twardy (oczywiście były wyjątki – jak zawsze). Przepisy też się pozmieniały.

      Dziś wygląda to inaczej. Zawodnicy przyzwyczajeni są do innych standardów. Dziś nie trzeba być już wielkim koksem by zostać gwiazdą. A tam gwiazdą, nawet do bycia role playerem albo ligowym średniakiem nie trzeba mieć bicka jak Arnold S.

      Dziś musisz być wszechstronny i musisz umieć rzucać. Zobacz Thomasa, Currego, Irvinga, albo Duranta (mam nadzieje, że Ingram też się wciśnie do tego grona). W ciemnej uliczce raczej byś się ich nie wystraszył, a obecnie to jedne z najgłośniejszych nazwisk w lidze. Co najlepsze nie jest to spowodowane tylko tym, że są ulubieńcami publiczności, którzy kręcą w miarę dobre cyferki, ale tym że stanowią o sile swojego zespołu mimo w brakach tzw. “RAMY”.

      W związku z tym, może i tracą na sile i wydolności ale skillem nadrabiają wszystko.

      Są również gracze, którzy dominują obecnie przez aspekty fizyczne na swoich pozycjach (RW, LeBron, Leonard, DeAndre), ale zaryzykuje stwierdzenie, że w lidze będzie takich co raz mniej, a coraz częściej będziemy w drafcie oglądać chudych szczypiorków siejących zza łuku seriami.

      (12)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    @nako —> zwróć uwagę że z zawodników których wymieniłeś tylko Iverson był zawodnikiem bazującym głównie na dynamice, szybkich zmianach kierunku itd, pozostali mieli bardziej “statyczny” styl A co za tym idzie mniejsza podatność na kontuzje. Kolejna sprawa to tempo gry. W latach 90 nie grało sie run and gun. Było dużo post up, akcji po 20 sekund itd

    (22)
    • Array ( )

      Aaron ostatnio oglądałem pierwszy mecz finałów bulls lakers i takiego Run and gun w obecnych finałach nie widziałem 🙂 polecam

      (3)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeżeli chodzi o kontuzje, w przypadku Rose’a łapał kontuzje głównie przez swoje ‘złe nawyki’ (skakał z boku na bok, niedokładnie lądując na obu nogach i to przy dużej prędkości- wyobraź sobie, że lecisz z dużą prędkością mocno w lewo i musisz skoczyć wysoko w prawo lub prosto do góry, trzeba mieć naprawde silne/stabilne kolana/nogi żeby to robić regularnie bez kontuzji) .
    Dajmy np.Lebrona czy Westbrooka, który zapierdzielają za dwóch/trzech i obaj nie mają przy tym żadnej kontuzji ponieważ m.in. wiedzą, jak wylądować po każdym skoku i mają to wytrenowane, a Derrick nie miał. Westbrook, w przeciwieństwie do Rosa, grał skacząc bardziej do przodu, gdzie jest łatwiej i – przede wszystkim – bezpieczniej wylądować.
    Na YT jest fajny kanał “By any means basketball” i filmik, na którym jest to wszystko omówione. (Ogólnie polecam cały kanał- podchodzą w niektórych filmach z atletycznego punktu widzenia)

    (7)
    • Array ( )

      Ważne też jest, żeby się zawsze natychmiast przewrócić, a nie próbować “ustać” kiedy Ci ktoś zawadzi kolano czy kostkę, wtedy masa idzie niejako koło stawu. Zobacz, że teraz każdy od razu się przewraca (gdy czuje, że nie wyląduje prosto), a problem się robi, kiedy cała energia z wyskoku zostaje przeniesiona przez skrzywione kolano czy kostkę na podłoże.
      Za moich czasów, nie jeden naśladował Jordana i się popisywał lądowaniem na jednej nodze !!!
      Wracając do Rosa, zawsze się dziwiłem, jak on topornie i siłowo te wejścia robił. Był mega szybki, ale nie było to nigdy płynne i tak jak piszesz katował stawy tymi wszystkimi naskokami i przeskokami. Niestety ta kontuzja obciąża trenera, pamiętam ten mecz, grali u siebie prowadząc z najsłabszą drużyną w PO …

      (2)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie ma dróg na skróty.Dobrze powiedziane.Z tym trzymaniem Rosea w tym nieszczęsnym meczu było nie potrzebne,ale to człowiek nie terminator.Najlepsi też popełniają błędy.Trenerem jest bardzo dobrym.

    (4)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Odpowiedź na tytułowe pytanie jest prosta: kat, zamordysta i wybitny trener ale DEFENSYWNY.
    Gdyby udało się połączyć moce Thibbsa z D’antonim wyszedł by trener wszechczasów 😉

    (18)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Dla mnie ten koleś to połowa Popovicha, ma jego wymagania ale nic więcej, nie widzę tego układu oby tylko nie zmarnował potencjału młodych.

    (2)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Może w koncu nauczy młodych bronić, bo obrona zdobywa mistrzostwa. Ta zasada zawsze będzie obowiązywać, choćby nie widomo jak zmieniał się styl gry. 100 razy lepszy trener od pana statyst z Cleveland takie moje zdanie.

    (7)
    • Array ( )

      Niby tak, ale nie wiemy naprawde jakim Lue jest trenerem,
      wiemy tylko, że nie ma jaj 😀

      (0)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Zawsze kibicowalem Miami i pamiętam boje Heat i Bulls w czasach świetności Rose’a i chwilę potem. To było coś!

    A Noah zawsze był dla mnie kimś niesamowitym. Koleś bez rzutu ani wyskoku, niezbyt silny a i szybsi od niego grali na centrze. Ale takiego skur$iela mieć w druzynie chciałby mieć każdy. Inteligencja koszykarska, przegląd parkietu (miał kilka TD z asystami jako center) i mega zawzietosc. Szkoda mi było jak złapał kontuzje.

    (8)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    TT nawet do Rose nie podszedł po tej kontuzji, tylko patrzył z drugiej strony boiska, jakby chciał powiedzieć: “wstawaj, k%$#a, nie udawaj…” 😀

    (13)
  14. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Przypomnę, że za Thibsa również Lavine doznał kontuzji kolana, i to chyba tej samej co Rose. Po prostu mięśnie mogą dawać radę, ale ścięgna nie nadążają. Szkoda młodego latawca, liczę za to na all star team na wschodzie!

    (-1)
  15. Array ( )
    Odpowiedz

    fajny art / eh, brakuje mi tamtego Rose’a, robił robotę… / a, z innej beczki, dlaczego nie jestem zalogowany cały czas jak wcześniej tylko muszę to robić przy każdym poście?

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu