Kevin Durant i jego dołączenie do GSW to był największy hit transferowy tego lata. Decyzja, ogłoszona na portalu The Players Tribune, podyktowana była “oczywiście” chęcią jego rozwoju i samodoskonalenia się jako koszykarza i człowieka. Kibice nie omieszkali przy tej okazji wypomnieć KD, że jeszcze niedawno gadka była inna:

Teraz wszyscy chcą grać dla Heat i Lakers? Przywróćmy równość szans i dajmy im wycisk!

Również Michael Jordan kwestionował powstawanie super zespołów:

Nie było opcji, żebym zebrał Larry’ego, Magica i powiedział im “Słuchajcie, skrzyknijmy się i grajmy razem! […] Dziś to się zmieniło, nie mówię, że na gorsze. Chodzi po prostu o możliwości, jakie otwierają się przed tymi chłopakami. Ja starałem się pokonać swoich przeciwników”- Michael Jordan.

Żeby nie szukać daleko. Skala krytyki, jaka przetoczyła się przez NBA po przejściu Jamesa do Heat była zatrważająca. Sprzeciwiali się temu kibice, działacze, ale też sami zawodnicy, aktualni i byli już gwiazdorzy tej ligi:

Nigdy nie będzie Jordanem. Koniec dyskusji. Nieważne ile teraz zdobędzie pierścieni.- Barkley

I nagle czasy się zmieniły, jak za dotknięciem czarodziejskiej piłki Monstars. Ostatni offseason był tego przykładem. Oprócz Duranta graczami o silnej asocjacji nazwiska z “macierzystym” klubem byli chociażby Derrick Rose, Joakim Noah, Al Horford, ale przede wszystkim Dwyane Wade.

Dziś liga jest inna

Właśnie on w ciekawy sposób odniósł się do sposobu, w jaki zmieniła się liga ostatnimi czasy pod względem priorytetów przy zmianie barw klubowych.

Dziś liga jest inna. Liczą się przede wszystkim relacje, koleżeństwo. Wiadomo, to do managerów wciąż należy poskładanie drużyny do kupy, ale jeśli chodzi o wolną agenturę, to zależy przede wszystkim od graczy i ich koneksji z innymi zawodnikami. Chodzi o to, gdzie konkretna osoba chce się udać. Masz czuć się dobrze z tym gdzie i z kim idziesz. Możesz znać już tych gości, ale niekoniecznie. Chodzi o to, że chłopaki kontaktują się między sobą. – Wade

Wypowiedź Wade’a miała miejsce przed niedawnym spotkaniem z Nuggets, którzy starali się go do siebie ściągnąć. Nieudane “podchody” często są później powodem narastających antagonizmów, tworzenia się rywalizacji. Pamiętacie ostatnie spotkanie Bostonu z Warriors? Jedną z najczęściej cytowanych w kontekście tego meczu wypowiedzi była opinia Jae Crowdera, który wciąż nie może przeboleć, że nie udało mu się przekonać Kevina Duranta do gry w Celtics. Jae był częścią świty, która razem z footballistą Tomem Brady starała się ściągnąć Duranta do Bean Town.

Nie udało się, stąd obraza majestatu Celtów. To zabawne, jak historię meczu napisano na podstawie wypowiedzi gościa, który w nim nie zagrał o transferze, którego nie było.

Powiedzieliśmy mu trochę za dużo

Byliśmy jedyną drużyną, która pokonała oba teamy (Cavs i Warriors) na ich terenie w tamtym sezonie. Powiedzieliśmy mu to. Puszczaliśmy mu materiały z tamtych meczów, opowiadaliśmy mu o raportach naszych skautów i o tym jak kryliśmy Stepha i Klaya, zdradziliśmy mu cały game plan. To mnie wkurzyło. Zdradziliśmy mu całą naszą je#$%ą taktykę na to jak ich pokonać, a on do nich dołączył. Po tamtym spotkaniu rozmawiałem z Isaiah, że może powiedzieliśmy mu trochę za dużo, ale kto by się wtedy spodziewał, że on pójdzie do Warriors?! To było dla nas jak policzek.

Durant oczywiście odniósł się do wypowiedzi Jae Crowdera w charakterystyczny dla siebie, stonowany sposób:

Nie mogę mieć do gościa pretensji o to, że ma swoje zdanie. Szanuję wszystkich graczy tamtej drużyny, ale jeśli ktoś nie szanuje moich wyborów, to nie mam na to wpływu.

KD wrogiego przyjęcia w TD Garden mógł się spodziewać, wszak koszulki z wiadomym napisem były w Bostonie najbardziej chodliwym towarem ostatnich dni, więc kiedy po wejściu na parkiet Durant usłyszał tylko gwizdy i buczenie, wiedział, że nie pomylił adresu.

CZYTAJ DALEJ >>