fbpx

Phi Slama Jama: ojcowie run and gun

10

Walka o mistrzostwa nie była dla niego nadrzędnym celem, a jedynie elementem szerszej idei, jaką było stworzenie wielkiego programu koszykarskiego, na renomowanej uczelni, jaką był już wówczas Uniwersytet Houston.

W 1983 liderem ekipy był bezapelacyjnie Akeem Olajuwon, wspierany przez Clyde Drexlera. Pozostali wyróżniający się gracze to chociażby Michael Young, Larry Micheaux, Alvin Franklin i Benny Anders.

Olajuwon, pod koniec swojej kariery na uczelni notował oszałamiające 67% z pola przy 16.8 ppg, 13.5 rpg i 5.6 bpg. W 1984 jedną z najistotniejszych sportowych kwestii było jego przejście na zawodowstwo lub ewentualne pozostanie na uczelni. Trzeba Wam wiedzieć, że wówczas sprawa wyboru z numerem pierwszym rozstrzygała się jeszcze w drodze rzutu monetą. Po latach Olajuwon wspominał:

Naprawdę wierzyłem, że Houston wygrają rzut monetą i będą wybierać z numerem pierwszym, naprawdę chciałem tam grać, dlatego podjąłem decyzję o przystąpieniu do draftu.

Niestety, ani w 1983 ani rok później nie udało się Kuguarom zdobyć mistrzostwa. Po Wolfpacks na ich drodze stanęło Georgetown Patricka Ewinga. Z Buldogami mierzyli się już osłabieni brakiem Drexlera, który zdecydował się przejść na zawodowstwo rok wcześniej. Pomyślcie, że gdyby nie sprawdziła się intuicja Hakeema, capnęliby go Blazers, gdzie dołączyłby właśnie do Drexlera. Tak się jednak nie stało, o czym zresztą pisałem już tu: /www.gwiazdybasketu.pl/who-the-f-is-sam-bowie/

Co do meczu Cougars-Hoyas, osobiste starcie rozstrzygnęło się na korzyść Olajuwona (15 pkt i 10 zbiórek wobec 10 i 9 Ewinga). Bohaterem meczu był jednak Reggie Williams, którego 19 pkt i 10 zbiórek solidnie pomogło w odniesieniu zwycięstwa ekipie Georgetown (o tym ciekawym graczu możecie przeczytać tutaj: /www.gwiazdybasketu.pl/reggie-williams-zapomniany/ ), która rozstrzygnęła pojedynek na swoją korzyść różnicą 84-75. Alvin Franklin był najlepszym strzelcem Cougars (21 pkt), jednak spudłował kluczowe wolne. Drugą z rzędu porażką w finale zakończyła się era Phi Slama Jama na Uniwerku Houston.

Jak dobrze wiecie, nigeryjski olbrzym Olajuwon na swój mistrzowski pierścień musiał poczekać jeszcze kilka ładnych lat, choć pierwsza szansa na zawodowym parkiecie nadarzyła się bardzo szybko.

W 1986, po wyeliminowaniu faworyzowanych Lakers, Rockets dotarli do finału NBA. Twin Towers Olajuwon / Sampson stanęli naprzeciw Celtów Larry Birda. Młoda drużyna Houston nie sprostała jednak Bostonowi i uległa w sześciu grach. Był to zarazem ostatni tytuł zielonych aż do 2008 r.

[vsw id=”T_0g0FhSlWs” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Dni chwały nadeszły w 1994. Prowadzeni przez Rudy Tomjanovicha Houston stanęli w finale naprzeciw nowojorskich Knicks z Patem Ewingiem. Dokładnie 10 lat po spotkaniu Cougars-Hoyas w finale NCAA! Po jednych z najlepszych finałów w historii, rozstrzygniętych dopiero w siedmiu grach, Houston wywalczyli pierwszy w historii pierścień. Cichy dramat przeżywał tu John Starks, którego rzut na zwycięstwo w meczu nr 6, zablokowany przez Olajuwona, odmienił losy serii:

[vsw id=”x3-64I6zp7k” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Rok później Rockets świętowali po raz kolejny. Już z Drexlerem w składzie “zamietli” w finale Orlando Pennego i Shaqa. Historia zatoczyła koło, członkowie Texas Tallest Fraternity w końcu wspólnie zdobyli upragniony pierścień.

[vsw id=”YS5IjO0PO8M” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

I tylko Penny’ego trochę żal…

[BLC]

1 2

10 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    BLC znów to zrobiłeś! Lubię ten portal, odwiedzam Was średnio dwa razy dziennie, ale spójrzmy sobie prawdzie w oczy, to trochę taki koszykarski Fakt. Jest kolorowo, jest zabawnie, ale merytorycznie/esencjonalnie troszkę kuleje, taka polityka strony. Nie zmienia to jednak faktu, że redakcja robi wspaniałą robotę, dostarczając nam codziennie świeży “content”.
    BLC zaś to poziom ambitnych miesięczników, gdzie swoje artykuły umieszczają zdobywcy Pulitzera, a w skład felietonistów wchodzą sami mistrzowie pióra. Moim zdaniem, wraz z innymi kolegami z redakcji, stanowi wspaniałą paletę sportowo-dziennikarskiego kolorytu. Keep it goin’ guys!

    (72)
    • Array ( [0] => administrator )

      Bardzo dziękujemy MartiEden, cieszymy się, że podobają Ci się nasze posty.
      Ze swojej strony chciałbym dożyć czasów, w których znakomite i niezwykle pracochłonne artykuły BLC miałyby poczytność postów jak to określiłeś “merytorycznie/esencjonalnie kulejących” np. co włożył na grzbiet Russell Westbrook. Rozumiesz, co chcę przekazać 🙂 pozdro!

      (42)
    • Array ( )
      Antonio fa caldo 1 grudnia, 2020 at 10:20

      Sacun za nick. Mój bohater z podstawówki który zepsuł mi psychę na wiele lat. Żałosny romantyk. Potem jednak się otrząsnąłem i poszedłem drogą Łysego z Brazzers.

      (0)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    To, że nie zdobyli mistrzostwa NCAA, wcale im nie umniejsza? Oczywiście, że tak, widocznie okazali się słabsi i przegrywali, wtedy, kiedy najbardziej potrzebowali wygrać, tyle ;p

    (-4)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    MartinEden dzieki za ten koment, zawsze lubie jak jest odzew jakikolwiek pod artem, fajnie wiedziec,ze ktos to czyta. Moja dewiza jest pisanie o historiach, ktore imho zasluguja na to, by zostac opowiedziane, choc zdaje sobie sprawe,ze, zwlaszcza do mlodszych czytelnikow, moga tak nie przemawiac jak sprawy biezace. Ale moze sie myle i takze wsrod mlodych sa tacy,ktorzy chca odrobic zad domowe z historii nba, wtedy sluze uprzejmie;)

    (15)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    NBA interesuję się od 1,5 roku gdzie pierwsze 8 msc to głównie katowanie w NBA 2K (zlinczujcie mnie xD). I naprawdę chciałbym wiedzieć jak najwięcej o Lidze choć o pewnych informacjach nawet nie wiem że powinienem je znać. Wtedy pojawiają się takie artykuły jak ten i dowiaduję się jak wiele lat mam do nadrobienia. Dzięki BLC za regularny content na wysokim poziomie!

    (10)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie wiem czy należę jeszcze do młodzieży mając 21 lat dla mnie te artykuły, jak je określam w myślach “back to past” to też super sprawa. Jako, że sam lubię pisać to tym bardziej doceniam twój styl, który naprawdę jest chyba najlepszy ze wszystkich tutaj piszących (nie umniejszam innym, każdy artykuł jest na bardzo fajnym poziomie, no ale ktoś musi mieć 1 miejsce :). Także też dołączam się do wszechobecnych propsow. Good job!

    (5)

Komentuj

Gwiazdy Basketu