fbpx

Wielcy niedoceniani: Mike Conley

9

Defensywne nastawienie

Jak pamiętacie w 2007 roku Greg wybrany został przez Portland z numerem jeden. Którym zaś wyborem był Mike? Naturalnie kibice zespołu ze stanu Tennessee takie szczegóły znają, spieszę jednak z wyjaśnieniem – Conley wybrany został z numerem czwartym. O miejsce w wyjściowym składzie Memphis nie było jednak łatwo, gdyż Mike musiał się o nie bić Kyle’m Lowry, z którym nasz dzisiejszy bohater dzieli pewną istotną cechę, czytaj: zacięcie w obronie.

Zarówno Conley jak i Lowry są bardzo dobrymi defensorami na swoich pozycjach. Mając relatywnie podobnych do siebie zawodników zarząd Grizzlies musiał podjąć decyzję komu powierzyć stery drużyny. Ich wybór padł na Mike’a, który odpłacił się za daną mu szansę z nawiązką.

Mówiąc o defensywie Conley’a należy zwrócić uwagę na jego bardzo wysokie boiskowe IQ. Facet błyskawicznie uczy się zagrywek, nawyków i taktyk przeciwników, co czyni go niezmiernie groźnym obrońcą. Ponadto potrafi zastopować w grze jeden-na-jeden czołowych rozgrywających ligi, a jego praca indywidualna wpływa pozytywnie na postawę w obronie całego zespołu. Conley jest też jednym z najlepszych złodziejem piłek w NBA, notującym w dwóch ostatnich sezonach imponujące 2.2 przechwytu na meczu. Żal patrzeć na sypiący się zespół Memphis, w którym Conley do spółki z Tonym Allenem i Marc’em Gasolem tworzyli najlepszą defensywę ligi…

Zobaczcie, co na temat gry obronnej Conley’a miał do powiedzenia Steph Curry:

[vsw id=”uuFTxUSPaOQ” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Generał parkietu

Conley należy do rozgrywających preferujących wolne tempo gry, boiskowy spokój i realizowanie zagrywek ponad bieganiną w stylu run-n-gun. Nic więc dziwnego, że jak ulał wpasował się w system Ryana Hollinsa, który dysponując Gasolem i Randolphem nakazał pchanie większości piłek w pomalowane. Niestety Hollins zmuszony był odjeść, a nowy trener nie do końca wie, jak to wszystko ogarnąć (w czym z pewnością nie pomaga kontuzja Gasola).

Tak czy inaczej, Conley potrafi być generałem zarówno w ataku, jak i w obronie, zachowując zimną krew w kluczowych momentach spotkania. Pomimo że średnia asyst playmakera Memphis nie powala na kolana (6.3) to jego umiejętności dogrywania do partnerów nie powinny być przez nikogo kwestionowane.

Jak jednak Conley radzi sobie jako samodzielna opcja w ataku?

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

9 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    … Bardzo dobry rozgrywający….. Lubie Jego styl gry.. W ataku spokój i opanowanie… No i gra świetnie w obronie…. Dobry artykuł…. Mam prośbę opisz jeszcze jak możesz Georga Hilla z Indiany bo to też bardzo niedoceniony gracz…. Pozdro…..

    (3)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja tam go lubię, i cenię wyżej, niż niektórych teoretycznie lepszych… Statystyki nie zawsze w pełni oddają wkład w grę pojedyńczego zawodnika 😉

    (1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Zgadzam się z autorem tekstu- Conley jest jednym z najbardziej niedocenianych graczy NBAi choć rzeczywiście nie powala statystykami to byłby to dla mnie gracz mogący być jednym z głównych ogniw zespołu. Potrafi być w cieniu, ale jak trzeba weźmie grę na swoje plecy. Zwracam jeszcze uwagę na jedną rzecz- trzeba pamiętać, że jego dość mała średnia asyst wynika z tego, że większość piłek była kierowana w środek do gry tyłem do kosza Gasola lub Randolpha, a często Hiszpan brał na swoje barki rozgrywanie. Gdyby musiał bardziej kierować grę nie mając tak dobrze grających wysokich, a musiałby grać z takim Amar’em czy Asikiem to wyglądałoby to inaczej-więcej pick and rolla i odgrywania na obwód (Miśki nadal nie mają dobrych graczy zza łuku- Miller już nie te lata).

    (4)

Komentuj

Gwiazdy Basketu