fbpx

Rwetes w ulu: Charlotte Hornets idą pod młotek

28

W ostatnich dniach doszły do nas informacje, że Michael Jordan zamierza pozbyć się akcji klubu Charlotte Hornets. Kto będzie potencjalnym nabywcą i co to oznacza dla drużyny? Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w niniejszym wpisie. Mam w głowie spory dysonans poznawczy, kiedy myślę o klubie Charlotte Hornets. Z jednej strony, jest to jedna z najpopularniejszych marek polskiego boomu na NBA w latach dziewięćdziesiątych. Z drugiej, obraz nędzy i rozpaczy w dzisiejszej NBA.

#Kiedyś to było…

Jeśli dorastaliście w czasach gdy ludzie do kina chodzili na Space Jam, zgodzicie się ze mną. Kurtki i czapeczki z agresywnym szerszeniem były wówczas jednymi z popularniejszych wśród polskich fanów basketu. Wiadomo, na pierwszym miejscu Chicago, potem długo nic, a dalej w jednym rzędzie Orlando, Seattle, Charlotte, Phoenix, Lakers i… Michigan.

Od A do Zo: alfabet legendarnego Alonzo Mourninga

Trudno się było temu dziwić. Alonzo Mourning, Larry Johnson, Muggsy Bogues, Dell Curry…  takich Charlotte Hornets oglądało się wówczas z przyjemnością. Glen Rice, jeden z najlepszych wówczas trójkowych specjalistów NBA, sięgnął w 1997 po MVP Meczu Gwiazd. Charlotte, mimo iż do NBA zawitali dopiero w sezonie 1989/90, już od rozgrywek 1992/93 nie schodzili poniżej 50% zwycięstw, ambitnie walcząc o playoffs.

Glen Rice do dzisiaj pozostaje najlepszym strzelcem w historii klubu
Charlotte Hornets/Bobcats, jego średnia to… 23.5 punktów.

#Bobcats i legacy

Spadkobiercami “tamtych” Charlotte są dziś (przynajmniej pod względem licencyjnym) nowoorleańscy Pelicans. To tam, w rozgrywkach 2002/2003 przeniósł się klub Hornets, od rozgrywek 2013/2014 występujący jako Pelicans. W międzyczasie w Charlotte powstała drużyna Bobcats, której po przemalowaniu Szerszeni na Pelikany zwrócono symbolicznie nazwę Hornets i całą spuściznę.

To właśnie akcje klubu Bobcats (pierwsze rozgrywki 2004/2005) zostały kupione przez Michaela Jordana za 275 milionów dolarów. Taka przynajmniej jest kwota za zwiększenie pakietu jego akcji, gdy chciał się stać właścicielem większościowym. Dla porównania, to mniej więcej tyle, ile dziś wynosi kontrakt Nikoli Jokicia. Wiadomością ostatnich dni jest to, że MJ gotów jest zbyć swój pakiet. Rynkowa wartość całego klubu to teraz… 1.7 mld dolarów. Niezły interes. Czy są chętni kupcy i co to oznacza dla NBA?

#Potencjalni nowi właściciele

Zgodnie z informacjami podanymi przez Adriana Wojnarowskiego 16 marca, trwają negocjacje Jordana z grupą inwestorów, mające zakończyć się kupnem przez nich większościowego pakietu akcji klubowych. Jordan zainteresowany jest zatrzymaniem mniejszościowego pakietu. Ową grupę inwestorów reprezentują Gabe Plotkin i Rick Schnal, posiadający już akcje klubów NBA. Pierwszy dzierży pakiet akcji Hornets, drugi Atlanty Hawks.

Miejscowi mogą odetchnąć. Nie ma póki co doniesień o jakimkolwiek planowanym przeniesieniu klubu w inne miejsce. Hornets są aktualnie jednym z najtańszych klubów NBA. Charlotte jest co prawda miastem sporo większym od np. Bostonu i drugim  ośrodkiem bankowym USA, lecz brak sukcesów, rozwodniona historia i nijaka kultura organizacyjna od lat powodują, że czołowi wolni agenci trzymają się od tego miejsca z daleka, a magia nazwiska Michaela Jordana już dawno przestała ich ogrzewać.

#Właściciel MJ

Jak wspomniałem wyżej, Jordan nabył w 2006 roku mniejszościowy pakiet akcji klubu Bobcats, który pozwolił mu jednak na odgrywanie roli decyzyjnej w sprawach około-koszykarskich. W 2010 roku dosypał do puli 275 milionów dolarów, co pozwoliło mu stać się właścicielem większości akcji. Kolejno, w 2019 roku odsprzedał część swych udziałów Gabe’owi Plotkinowi, w dalszym ciągu utrzymując kontrolę. W papierach, bo nie na boisku. Dość powiedzieć, że kupiony przez MJ’a klub przez 10 lat nie potrafił wygrać meczu w playoffs (siedmiokrotnie w ogóle do nich nie awansując) a jego największym sukcesem tej ery jest przegrana w pierwszej rundzie z Miami w 2016 roku.

Taki obraz niezbyt licuje z legendą Jordana jako zawodnika, którego powszechnie kojarzy się z tytułami i wygrywaniem. Owszem, jako właściciel nie sznuruje kicksów i nie wybiega na boisko, ale również jego posunięcia zza biurka ciężko zakwalifikować jako godne mistrza manewry.

Draft history

Niezrozumiałe posunięcia na rynku wolnych agentów, brak ręki do wyborów w drafcie, totalna degrengolada i permanentne tankowanie. To obraz jaki w lidze mają Charlotte obecnie. Przypomnijmy: Adam Morrison wybrany z trzecim wyborem 2006 roku, DJ Augustin, dziewiąty w  2008 roku, Michael Kidd-Gillchrist z drugim pickiem 2012. Po nim  Cody Zeller, czwarty wybór 2013. Kolejno Noah Vonleh i Frank Kaminsky, obaj na dziewiątym miejscu, pierwszy w 2014 a drugi rok później. To wybory z pierwszej dziesiątki, które nie obrodziły w żaden sposób istotnymi dla klubu talentami.

W liczbie wygranych meczów Hornets w ostatniej dekadzie liczbę 40 wygranych spotkań przekroczyli trzykrotnie. Żyją prawem szerszenia. Od lat siedmiu historia playoffs o nich głucho milczy. Zespół dosłownie zmarnował karierę Kemby Walkera, który “przegrał” tam, nomen omen, lata 2011-2019. Aktualnie największym nazwiskiem jest w klubie LaMelo Ball, którego koszykarski talent jest równie wielki jak liczba drogowych wykroczeń. Aktualnie jednak zawodnik zakończył sezon, od lutego leczy kontuzję kostki. Gdy wróci, najprawdopodobniej będzie miał już nowego szefa, tylko czy po zmianie na górze w zespole cokolwiek zmieni się na lepsze? Nie byłbym tego taki pewien. Jak oceniacie zmiany w klubie Hornets i stan tej organizacji na dzisiaj?

[BLC]

28 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Bo Maikel kupił to z sentymentu. Dzieciństwo rodzina itd. Fakt na początku 90 tych lat czapeczek bluz i koszulek szerszeni było więcej niż byków. Ale teraz to inna liga.

    (11)
    • Array ( )
      MazowszankaPruszków 22 marca, 2023 at 18:43

      Jeszcze się taki nie urodził co by mu w życiu wszystko wychodziło jak leci. Pytanie czy faktycznie sam Jordan jest w głównej mierze odpowiedzialny za ten fakap czy może np miał pecha do ludzi których zatrudniał (management, skauci). Wielu ludzi którzy osiągnęli w życiu sukces przyznaje, że w pewnym momencie po prostu szczęście im sprzyjało

      (3)
    • Array ( )

      @Drupi
      Spoko, daję 100 zł jako udział pod warunkiem, że będę miał miejsce siedzące przy parkiecie obok Ojca Balla.

      (7)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Słabe wybory w drafcie mogą się powtórzyć 1, 2,3 razy, ale 7? Do tego mało atrakcyjne medialnie miasto i płacenie zawodnikom pukającym do drzwi All-Star tyle co superstarom, byle tylko ktokolwiek rozpoznawalny tam grał. W sumie play-offs nie wąchali, ale czy koniec końców w ostatnich latach większe sukcesy mają Magic, Hawks, Knicks, Pistons, Pacers, Kings, Rockets? Jest ostatnio mnóstwo nijakich drużyn, a młode gwiazdy ciągną do atrakcyjnych miast. Lillard jak Drexler siedzi od lat w Portland i co? I nic 😉 Podważa się jego miejsce w gronie 75 najlepszych. Wielkie nazwiska i kluby zdominowały ostatnimi laty ligę, która kiedyś dzięki filozofii draftu była bardziej egalitarna. Teraz wygląda to bardziej jak piłka nożna, gdzie w każdej lidze dominują 3, 4 kluby ogrywając anonimową resztę. Podatek od luksusu nic nie zmienił, bo największych i tak na to stać i zarabiają na niego na reklamach i merchandisingu.
    Czy Jordan jest słabym GMem? Tak. Czy należy go za to grillować bez końca? Nie jestem przekonany.

    (16)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Glen Rice miał spluwę, piękny był ten jego rzut z wyskoku, jeden z najładniejszy jakie widziałem.

    (20)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    A teraz o samym klubie Hornets. Wiadomo że tamci Hornets (Mourning , LJ , Bogues) t9 dziś Pelicans. W głowie mi się mieści że Bobcats po zmianie nazwy przejęli spuściznę klubu , który wciąż istnieje. Bo tak się umówili. Kiedyś wysłałem nawet zapytanie do basketballreference i taką dostałem odpowiedz , bo tak się umówili. I nie przeszkadza im nawet fakt że w dziale “franchise” mają dwuletnią dziurę.

    (3)
  5. Array ( )
    Marian Paździoch syn Józefa 22 marca, 2023 at 21:27
    Odpowiedz

    Posiadanie udziałów dwóch zespołów w tych samych rozgrywkach nie powinno być zabronione? Serio można mieć udziały w kilku klubach tej samej ligi?

    (3)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Bo kolega jest kibic sercowy, idealista. A NBA to biznes przez duże B i duze $$$. Tam nie ma sentymentów. Tak samo po super sonic został tylko Thunder. Podejzewam, że takich sercowych, identyfikujących się z klubem, jego historia, magia hali/stadionu jest coraz mniej a i kluby są bardziej franczyzą która jest środkiem obrotowym, a nie klubem w pierwotnym tego słowa znaczeniu. Trochę szkoda, bo odbiera to sportom drużynowym część historii i magii.

    (5)
    • Array ( )

      @Idoru. Dzięki , że wspomniałeś akurat o Supersonics. Wyobraźmy sobie , że w Seattle powstaje nowy klub , obiera nazwę Supersonics i przejmuje spuściznę dzisiejszych OKC , i już ma na koncie jedno mistrzostwo.

      (2)
    • Array ( )

      Wiele klubów zmianiało miasto/nazwe, w lidze to nic nadzwyczajnego.
      Nie porównywałbym też OKC do CHA, bo jednak a) Oklahoma jednak Oklahoma troche w lidze namieszała, mieli 2ch MVP, byli w dużym finale, kilka lat byli top drużyną, Charlotte daleko do takiego statusu; b) w Oklahomie ludzie są głodni koszykówki, mecze OKC z tego co kojarze są wydarzeniem w mieście nawet w okresie tankowania, OKC wsiadło, zakorzeniło się w krajobraz regionu, w Charlotte ludzie bardziej interesują się NCAA i UNC, a hornets to taka druga liga

      (3)
    • Array ( )

      @xD , nie zrozumiałeś mnie. Wiem , że zmieniają się nazwy i siedziby. Mówię o wydarzeniu jedynym w swoim rodzaju , klub Bobcats , po zmianie nazwy na Hornets , przejmuje historię tego klubu. Klubu który wciąż istnieje , jako Pelicans.

      (1)
    • Array ( )

      Pamiętam jak mózg mi uszami parował kiedy próbowałem zrozumieć dlaczego tytuły Philadelphia Warriors liczą się GSW, a nie Sixers. Zrozumiałem, i masz rację, historia powinna podążać za klubem, nawet kiedy zmienia miasto i nazwę. Przypadek Hornets był eksperymentalny, i lepiej gdyby się nie powtórzył.

      (0)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Ale mi przypomniałeś, miałem kurtkę Michigan 😁 a czapkę Hornets mi zerwali z głowy na przystanku. I pamiętam jak krzyczał po przebiegnięcie 50 m. ” k…a podróba” 😁

    (8)
    • Array ( )

      To jest podręcznikowy przykład na “add insult to injury”:) mi kiedyś skroili z głowy zarypisty snapback Mighty Ducks. Ich stare logo było tak kozackie…

      (1)
    • Array ( )

      @BLC
      Nie interesuję się hokejem i aż do teraz nie wiedziałem, że lata temu zmienili jedno z najlepszych logo w zawodowym sporcie, oesu, co to jest w ogóle

      (0)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Czy ja wiem, czy Hornets zmarnowali potencjał Kemby, wg mnie wykorzystali go w pełni. I on, i LaMelo z racji szeregu ograniczeń jako liderzy nadają się tylko do drużyn z okolic play-in, a o mistrzostwo mogliby walczyć tylko w ramach drugiego składu

    (2)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Eh, pod koniec lat 90. uwielbiałem Hornets. Rice (pełna zgoda z jednym z komentów – miał jeden z najlepszych rzutów w lidze), Mason, Divac, Phills (RIP), Wesley – świetnie się ich oglądało. Ich hala zawsze zapełniała się po brzegi, chyba tylko Salt Lake City miało bardziej fanatycznych fanów.

    Od lockoutu wszystko się posypało. Ostatnią dekadę każdy musi nazwać porażką. Z obecnym składem też wielkich nadziei nie można sobie robić. Nie widzę, by drużyna, którą na boisku zarządza Ball, miała potencjał na dobre wyniki.

    Może to dobry moment na reorganizację, odświeżenie i odbudowę marki. MJ zachowa pakiet mniejszościowy, więc nadal będzie z klubem powiązany, a nowy właściciel może naprawić zarządzanie.

    (2)

Komentuj

Gwiazdy Basketu