fbpx

Nestor rodu NBA LeBron James najlepszym graczem w derbach LA | Klay Thompson na zwycięstwo!

38

WTMW. Znów mnie nie było wczoraj, ponieważ “I chose life”, ale już nadrabiam zaległości, fajnie, że wpadłeś i tak dalej. Wiedz, że jak mnie nie ma to i tak NBA śledzę mocno, forum ‘grupy typera’ zaświadczy. Prawdę powiedziawszy typowanie na starcie sezonu angażuje tak bardzo, że nie starcza czasu na pisanie. W tym roku odwróciłem hierarchię, najpierw typy, bo za to mi płacą, dopiero potem artykuły i póki co jestem zadowolony z efektów ✅. Kto ma chęć dołączyć do nas, aby popatrzeć na NBA z nieco innej, czasem znacznie głębszej perspektywy, to zapraszam: https://discord.gg/KSTUtkTBAn

Gotowi jesteście? Siadajcie na tronach i jedziemy. Na początek mecze wczorajszej nocy:

Knicks 109 Cavaliers 91

Kawalerzyści weszli w rozgrywki ze słabym zdrowiem. Poza boiskiem między innymi rozgrywający Darek Garland, któremu doskwiera naciągnięte ścięgno udowe, środkowy Jarrett Allen (podkręcona kostka, już nabiera kondycji, zaraz będzie grał) czy strzelec Caris Levert. Dodaj niedyspozycję strzelecką dedykowanego snajpera Maxa Strusa (2/9 z gry) a okaże się, że po placu biegają “wynalazki” pokroju: Craiga Portera, Sama Merrilla, Emoni Batesa z 201 centymetrowym żółwiem Georgesem Niangiem jako środkowym!

Próbowali strefowo wynik naprawiać, ale Knicks byli po prostu za mocni. Barrett trafiał, Quickley kończył akcje, goście kontrolowali zbiórkę, wkrótce rozpalonego Donovana Mitchella (26 punktów 11/20 z gry) łapali we dwóch na zasłonie i tyle tego było meczu. Co nie zmienia faktu, że Knicks nie przekonują. Wielkiemu M. Robinsonowi piłki wypadają z rąk, Randle pudłuje, Brunson tracił piłki w sposób amatorski, momentami bardzo siermiężnie wyglądają podopieczni Toma Thibodeau.

Spurs 115 Suns 114

Ależ piękny mecz młodziutkiego komando SAS. Gospodarze chcieli ich skrzywdzić, trafiali jak na zawołanie z dystansu (osiemnaście celnych trójek!) a Kevin Durant (26 punktów 12/19 z gry) co chwila pokazywał nastoletniemu Victorowi Wembanyamie, że jeszcze długo, długo nic, że na razie różnica poziomów jest totalna itd. No. Różnica w pewnym momencie przekraczała dwadzieścia punktów, ale Popovich konsekwentnie przekonywał: “jesteście młodzi, dopiero się zgrywacie, głowa do góry, myśleć, zasuwać, jest dobrze”.

Chłopaki odpowiedzieli serią. Zmęczenie PHX dało znać o sobie, zbyt pewnie się poczuli i nagle, zanim zdążyłeś odświeżyć stonę z wynikami, kontakt został nawiązany. Wembanyama tu i tam się zaznaczył zasięgiem, poszedł szybki atak, młode nogi wyprzedzały stare. Napastliwość i konsekwencja zostały nagrodzone. Suns posypali się w czwartej ćwiartce (19:33) KD głupio stracił piłkę, a jego zespół prowadzenie. Keldon Johnson, Wemby i Vassell pociągneli. Nasz człowiek Zach Collins stał twardo przeciwko Nurkicowi, aż miło było patrzeć. Rzecz jasna, z dostępnymi Bookerem i Bealem byłoby zupełnie inaczej, ale gra się tak, jak przeciwnik pozwala.

Spurs to projekt obliczony na przyszłe lata i odpowiednio prowadzony. 56:40 w polu trzech sekund, warte zaznaczenia. Wembanyama robi różnicę, nawet gdy tego nie dostrzegasz albo nie chcesz dostrzec. Jeremy Sochan? Osiem punktów 7 zbiórek 5 asyst. Nie forsuje, biega, przytomnie podejmuje decyzje. Jak ma małego na sobie to rzuci. Przyklejony do KD, gra swoje. Kiedyś zrobi triple-double i będzie pociecha, zobaczycie. O jego miejsce w zespole się nie obawiam, znakomicie uzupełnia talenty strzeleckie obwodu i rodzącej się gwiazdy, czyli Wembanyamy.

Magic 102 Clippers 118

Transfer chwilowo uszczuplił roster o grupę weteranów, ale LAC skrzydła wciąż obsadzone mają piekielnie mocno. Długo się co prawda rozkręcał, ale głównym aktorem przedstawienia został Paul George (27/7/7) a skład Tyronna Lue jest na tyle głęboki, że pozbawionych spacingu Magików łyknęli jak ciepłą herbatę. Na usprawiedliwienie Orlando napiszę, że grali dzień po dniu, trzeci z rzędu mecz wyjazdowy. Tak czy inaczej, Paolo Banchero przeciwko fizycznym rywalom nie stanowił (Load Manager stracił przez lata szybkość, ale silny jest niemożliwie) a skuteczność dystansowa wynosząca 7/30 nikogo nie przekonuje. Niestety para obwodowa Suggs i Fultz to trochę wbrew kierunkowi, w którym dawno temu poszła koszykówka. Obwód musi rzucać zza łuku. Bez tego gra się trudno. Tymczasem LAC czeka na Jamesa Hardena, ten zadebiutować ma w najbliższych dniach.

OK, teraz mecze dzisiejszej nocy.

Blazers 110 Pistons 101

Cade Cunningham 30 punktów na 27 rzutach. Jeśli miałbym z głowy wymienić zespoły o najgorszym spacingu w lidze będą to: Toronto, Orlando i właśnie Detroit. Wiedzcie, że prowadzili nawet osiemnastoma oczkami, a potem zaliczyli taki przestój, że policzki szczypały z zimna. 2/13 zza łuku w drugiej połowie, szlabany pod obręcz zamknięte, obrońcy cofnięci, statystyka nieuchronna. Brakuje zdecydowanie Bojana Bogdanovica oraz rezerwowego Aleca Burksa, zważywszy okoliczności Cade naprawdę ciągnie pięknie. Niestety samą dynamiką i szybkimi nogami (Thompson, Ivey) wygrywać w tak obfitej w talent lidze, nie sposób. Za wszelkimi sukcesami w tym sezonie po stronie Portland stoi stabilny Malcolm Brogdon z ławki. Powinni za nim wołać wszystkie zespoły z aspiracjami. Statuetek jak Sixthman of The Year nie otrzymuje się przez przypadek. Inny klub, te same wyniki.

Bucks 111 Raptors 130

Rzadki dzień, w którym Toronto połączyło wszystkie kropki. Zaczęli od kilku celnych trafień zza łuku, gra otworzyła się dla “naszego człowieka” Kuby Poeltla, z piłką jeździł Dennis Schroder, a atleci ograniczyli Giannisa do TRZECH punktów w pierwszej połowie. Ja Wam mówię, Milwaukee to jest bagno. Damian Lillard (dziewięć oddanych rzutów) zupełnie nie przypomina samego siebie, zespół jest fatalnie ułożony i prowadzony. Kompletnie nie kupuję szkoleniowca Adriana Griffina. Giannis przeprowadzający piłkę na połowę rywala? Co to są za pomysły?! Brook Lopez w tej układance w ogóle nie może znaleźć dla siebie miejsca. DRAMAT! Kiedy Siakam i Scottie Barnes odpalili z dystansu nie było czego zbierać z Bucks. A propos: 50-29 na tablicach. Griffin wyleci z hukiem, wspomnicie moje słowa.

Wizards 121 Hawks 130

Nie oglądałem jakoś dokładnie, migawki tylko, ale napiszę z perspektywy kilku meczów. ATL wygląda znacznie solidniej defensywnie. Pierwszy mecz z Charlotte im nie wyszedł, bo to istna partyzantka i nawet nie wiadomo kogo kryć, ale widać tu rękę trenera Quina Snydera. Zacieśniają przestrzenie wokół piłki, pomoc w obronie utrudnia dogrania pod kosz. Jak mówię, z partyzantami idą na wymianę ognia, ułożone drużyny traktują odpowiednio i nawiązują walkę nawet z teoretycznie silniejszymi ekipami. Drugie spotkanie z rzędu wiatr w żagle łapie Dejounte Murray, a kiedy ten gość trafia do kosza, zespół na prawdę fajnie wygląda:

Jordan Poole nie jest poważnym zawodnikiem. Luz na bani. Dwadzieścia punktów straty, a ten rzuca alley-oop o tablicę. Im dłużej na niego patrzę tym bardziej zdaję sobie sprawę, jakim utrapieniem musiał być w szatni Golden State. Wizards oficjalnie są najgorszą ekipą NBA. Miejsce w pierwszej trójce loterii draftu mają gwarantowane.

Pacers 104 Celtics 155

No cóż, pisałem przed sezonem. Angaż Jrue Holidaya i Kristapsa Porzingisa uczynił z Celtics hegemonów NBA, na papierze są zdecydowanie najlepsi. Porównywanie ich do ekipy Milwaukee to nieporozumienie. Jrue Holiday wyznacza standardy jeśli chodzi o obronę, mówię o wszechstronności, ustawieniu ciała na zasłonach, ogólnej aktywności i konsekwencji. Walor Łotysza to przede wszystkim otwarcie parkietu dla… no dla kolegów. Powodzenia dla drużyn, które chcą z nimi iść na wymianę ciosów. Dziś otrzymaliśmy tego kolejny przykład, dla (sic!) Inna rzecz, że absencja Haliburtona to jak odjąć stolarzowi kciuk. Trzydzieści punktów Jaysona Tatuma w dwie kwarty.

Nets 109 Heat 105

Ciekawostka, bo Nowojorczycy skubnęli Miami w ich własnej hali i to pod nieobecność Claxtona, Johnsona i Dindwiddiego. Ekipa Erika Spoelstry po fatalnym offseason (Strus, Vincent grają w Cleveland i Los Angeles) bez Caleba Martina i Kevina Love’a cierpi katusze. Jimmy dał z siebie maksa w zeszłym sezonie, nie jest w optymalnej formie. Opierają się na wysokim wolumenie rzutowym Herro i Adebayo. I owszem, struktura gry jest zachowana, ale poziom talentu i wykonawstwo zostały znacznie obniżone. Przy dobrym dniu rzutowym każdy może ich skubnąć. Dziś w nocy różnicę zrobił między innymi drugoroczniak Armoni Brooks (5/6 zza łuku) o którym założę się, nigdy nie słyszałeś. Brooks i Lonnie Walker porządzili dziś na ławce rezerwowych..

Cavs 95 Knicks 89

No i co? Przenosiny z hali do hali i rewanż Kawalerzystów. Knicks mają jeden, zasadniczy problem, a jest nim brak zmiennika dla Juliusa Randle. Julek od startu sezonu jest fatalny jako strzelec, a z jego głową zawsze było różnie. Okresy wielkiego zaangażowania przeplatał grymaszeniem i snuciem się po placu. Ja rozumiem, że może nie siedzieć piłka, ale wystarczy czasem spojrzeć na jego mowę ciała, aby przekonać się, że NYK będą mieli problem w danym meczu. Tym bardziej bez dostępności RJ Barretta, może się nie dogadali, może to Julian miał odpoczywać tego dnia. New York, we have a problem! Tego rodzaju wtopa jest niedopuszczalna, nie w tym składzie po stronie Cavs! Jednocześnie: Knicks zaliczają najmniej punktów z pola trzech sekund w lidze. Nie biegają, obrońcy nie respektują ich strzelecko, wygląda to znacznie ciężej niż powinno. Także tego, panowie Mitchell (30) i Levert (19) wystarczyli w ataku.

Pelicans 110 Thunder 106

Ciężki start gości, którzy dostawali po plerach już 22 punktami! Następnie fatalny w skutkach przestój OKC na zakończenie pierwszej połowy i po przewadze nie zostało… nic nie zostało. Trzecia kwarta równa, w czwartej dominacja większych Pelicans, którzy kolejno sami zaliczają dołek i stąd emocje do samego końca. Zion Williamson w warunkach braku skuteczności dystansowej Thunder, mogący rozpędzić się na otwartej przestrzeni, sami rozumiecie, że fala poszła. Dodaj trafiającego z dystansu CJ McColluma i niemożność totalnego zaciśnięcia pasa środkowego przez OKC. Nie kupuję tegoż rookie Pels Jordana Hawkinsa, z całą pewnością odwagi mu nie brakuje: 4/19 z gry!

Hornets 119 Rockets 128

Pierwsze? Chyba pierwsze zwycięstwo Rockets w tym sezonie. Nie są mistrzami obrony, ale są bardzo wszechstronni jako zespół ataku, a gdy Fred VanVleet (22 punkty 11 asyst) widzi wpadające do kosza rzuty, zaczyna przypominać tego gracza, którego zawsze tak bardzo chwalę. Houston potrzebuje pewnej ręki, lidera, który w trudnych momentach da im jakość. Także panie Ferdku, gramy, postawiłem na Was. 21/37 zza łuku, jest moc. Rookie Brandon Miller zdecydowanie wart oglądania po stronie Charlotte, gość ma niesamowitą smykałkę strzelecką i niedoceniany dynamit w nogach. Przypomina mi momentami młodego Kobe, mówię serio. Śledziłem to wtedy, w 1996/1997 roku. Dziś się sam z gry wypisał w pierwszej połowie, trzy faule w krótkim odstępie czasu i ławka.

Nuggets 89 Wolves 110

Mistrzowie mądry zespół, nie będą się kopać z koniem. Nogi ciężkie, piłka nie siedzi mimo dogodnych pozycji (6/33 zza łuku), rywale wielcy na deskach, porywczy, jadący do przodu, nie było sensu szarpać. Najlepszym strzelcem Anthony Edwards, autor 24 punktów na 50% z gry.

Bulls 105 Mavs 114

Dallas jeszcze nie przegrało w tym sezonie, chyba jako jedyny klub po zachodniej stronie mapy. Mam rację? Z głowy jadę. Przyjemny grafik, rywale z wyraźnymi brakami, a tymczasem koleżkowie Grant Williams i Tim Hardaway nie mogą spudłować do tego stopnia, że Kyrie Irving przestaje być potrzebny. W ostatnich minutach Hardy, Green i Williams poczęstowali gości kolejnymi trójkami, na co ci pękli. Luka (18/7/10) w roli ojca prowadzącego jak dotąd niepokonany, mimo słabszej dyspozycji własnej.

Grizzlies 109 Jazz 133

Memphis cierpią. Nie potrafią nikogo na obwodzie upilnować. Chcieliby grać szybciej, ale nie mają wykonawców. Rzutowo cienko się zrobiło, Zaire Williams na niskim skrzydle w miejsce oddanego do Houston Dillona Brooksa, nie spełnia założeń na tym poziomie. Ławka bez ikry. Tymczasem gospodarze bardzo ofensywni i mocni na deskach. Cieszy przełamanie Jordana Clarksona.

Kings 101 Warriors 102

Fox z wozu, ale Kings nie tracą pazura. Piękna wymiana ognia w ostatnich minutach zakończona game-winnerem Klaya Thompsona. Cieszą wygrane Golden State, to taka solidna i wdzięczna do kibicowania ekipa.

W zeszłym roku było fatalnie z perspektywy nastrojów w szatni. Nie było chemii, z niechęcią przychodziliśmy do roboty. W tym roku uśmiech wrócił na oblicza chłopaków [Draymond Green]

Clippers 125 Lakers 130 [OT]

Słońce już wstawało, półprzytomny patrzyłem jak dziadek LeBron (35 punktów 11 zbiórek 7 asyst) kładzie na łopatki naszych ulubieńców. Taki stary, a wciąż najlepszy na placu. Fizycznie najmocniejszy, trójki w gębę. Owszem LAL stracili znów brzydko prowadzenie, powinni to byli zamknąć wcześniej, ale LAC to nie są pierwsi z brzegu frajerzy, a derby zawsze wyzwalają ekstra moce. Przy okazji, Load Manager biega po boisku dzień po dniu. Czy ja śnię? Ozdobą spotkania alley-oop Jamesa i kolejne, kluczowe wrzutki Christiana Wooda, na którego kilka razy rywale nie znaleźli odpowiedzi. ‘Drewniak’ zaliczył też piękny blok z pomocy krótko przed końcem dogrywki, świetny występ, chłopak zdecydowanie zdradza przebłyski wielkiego talentu, tak od lat…

Haha, zwycięstwo oznacza zakończenie jedenasto-meczowej (!) serii porażek z LAC. Szkoda, że kolega Russell Westbrook się na otwarcie witać z chłopakami nie chciał, ale takie jego prawo. Faktem jest, że po transferze Lakers grają po prostu lepiej.

Dobrego dnia wszystkim, pozdrawiam w szczególności brać Patronów GWBA, a są nimi: Marcin Rzu, Piotr Ma, Grzegorz Ru, Marcin Ku, Adrian Br. Dziękuję Panowie, bez Was to wszystko straciłoby sens. B

38 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Właśnie apropos talentu…Clippers będą nim znowu naszpikowani, problemem może być niskie boiskowe IQ, którego za grosz nie ma Norman Powell, a Westbrook i Broda przez spore fragmenty spotkań chowają je do kieszeni (klapki na oczach).

    Lakers cały czas grają w niepełnym składzie, a jednak brak Vanderbilta jest momentami odczuwany w obronie. Hachimura i Gabe Vincent na razie bez formy kompletnie.

    (19)
    • Array ( )

      Hm, ja widzę problem inaczej. Nie w braku BBIQ a w pałowaniu izolacji przez cały mecz, nawet gdy nie idzie, nawet, gdy potrzebne są punkty. Każdy z big3 jest graczem kończącym a nie kreującym grę. Problem ten był wielokrotnie tutaj powtarzany, ale myślę, że właśnie te derby najdobitniej go podkreśliły: strata circa 20 pkt prowadzenia? Przy takim talencie? Potrafią pięknie rozegrać obronę, przyspieszyć, zwolnic, zastawić. Widzą ustawienie obrony, widzą zegar. Nie widzą kolegów.
      Z tej mąki nie będzie chleba.

      (4)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    W tej lidze jest obrona??? Jak James zdobywał te punkty, gdzie byli obrońcy?? W 90tych latach byłby chociaż faul. Dno. Miałem nadzieję ze ten sezon będzie przełomowy ale….ehhhh.

    (-25)
    • Array ( )
      WinnerWSekundzie 2 listopada, 2023 at 17:39

      Opis Minnesoty z Denver to trochę śmiech. Zwro szacunku dla Wilków za wygraną z Mistrzem. Opis taki ze Denver po prostu dało wygrać rywalowi. To lepiej już nic nie napisać.

      (23)
    • Array ( )

      @WinnerWSekundzie

      A mnie się opis Minnesota-Denver bardzo podoba.
      Krótko , treściwie i wszystko wiem.
      A Ty, kolego czytaj ze zrozumieniem. Piszesz bowiem bzdury.
      A tak w ogóle, to kiedy ostatnio czytałeś książkę ?
      Pewno Pana Tadeusza na maturze….

      (3)
    • Array ( )
      WinnerWSekundzie 2 listopada, 2023 at 23:41

      Dziadzia, co ma książka do kiepskiego opisu? Co tam jest treściwego? Wilki byli ewidentnie lepsi w tym meczu i pisanie że “Denver było mądre w tym meczu” jest absurdem bo go przegrali ewidentnie.
      To w sumie

      (-3)
    • Array ( )

      @WinnerWSekundzie

      Dalej, kolego, piszesz bzdury i dajesz świadectwo swojej ignorancji.
      Wolę oglądać Spursów niż edukować Ciebie.
      Szkoda prądu.
      I nie zapominaj,że Ty też będziesz stary.

      (4)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Miało być “welcome to the NBA moment” dla Wembyego, ale zamiast tego widzieliśmy “say hello to retirement moment” dla KD. To, jak ten ostatni stał bezradnie z wyciągniętymi rączkami po kluczowej stracie, po tym, jak przed spotkaniem arogancko nie miał zbytnio ochoty na przybicie piony młodym ostrogom już zostanie w pamięci. Głowa by chciała, ale nogi nie nadążają za tymi chęciami więc zostaje tylko pomachać sobie witkami, sorry KD.

    (17)
    • Array ( )

      Taa,
      KD to się w ogóle teraz robi na gościa, który na wszystko na wyjebane i o nic nie zabiega. W jakimś wywiadzie (chyba z Greenem), coś go zapytał czy jesteś szczęśliwy, a on jak to KD, że co to jest szczęście, że on tak nie patrzy na życie bo to raz jest, a raz nie ma.
      Mówię chłopie, nie komplikuj sprawy tam gdzie nie trzeba. Widać że od czasów GSW próbuje wszystkim coś udowodnić, a to wszystko co robi i mówi, jedynie właśnie potwierdza to, czemu KD chce zaprzeczyć.

      (10)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Rockets 21/37 za 3 – boska ręka ich prowadziła.

    Czyli w zeszłym sezonie GSW nawet bez szatni byli w stanie dojechać do finału konfy. Poole z wozu, Dubsom lżej. W takich okolicznościach nie powiedziałbym że okno mistrzowskie już definitywnie jest dla nich zamknięte jak wielu mówi.

    (14)
    • Array ( )

      My bad, zapomnialem ze finał konferencji to bylo LAL i DEN ale nie zmienia to faktu ze nie należy skreślać Dubs

      (14)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Bardzo emocjonujące derby. Lakersi już oddychali pachwinami w końcówce. To oznacza, że kolejne mecze będą grać na oparach. Długo tak nie pociągną w każdym razie.

    (-7)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Faktem jest, ze westbrook po transferze gra lepiej. I lac grali bez roco i batuma, o hardenie nie wspominam. W serii dalej lac faworytem.
    Aha, leflop mial grac srednio 30 minut, ciekawe jak dlugo pociagnie, bo obecnie ma 35,6.

    (0)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Jordan Poole to jednak jest dzban i raczej bedzie tylko gorzej. On idealnie pasowalby do Hornets XD Ja po pierwszych 2 latach sadzilem, ze moze wejsc w buty Curry’ego, ale potem juz bylo widac, ze to indywidualsta i troche pokemon. LBJ i Davis zostana zajechani lub zaczna sie kontuzje. Tak wiem, ze Vanderbilt ma kontuzje. Na razie to Kerr pieknie buduje rotacje i przygotowuje GSW na PO’s. A Boston powiem jedno kosmos 😉

    (25)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Lebron goat/emeryt James…… Ja sie caly czas zastanawiam co ludzie mana w glowach hejtujac tego typa… HEJTERKI na pakownie ciezko maja czasem pojsc.Gosciu jakby zliczyc wszystkie mecze razem z post sezon to.gra juz 25sezon Amen

    (-1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Tak z innej beczki…NBA i NCAA straciły w ostatnich dniach dwie wybitne postacie…legendarny trener Bob Knight
    (29 lat trener Indiana University, wcześniej uczelniany trener Coacha K, a także trener repry olimpijskiej USA ’84 z MJ’em w składzie) https://pl.wikipedia.org/wiki/Bob_Knight , oraz idol MJ’a, wielka gwiazda Phoenix Suns przełomu lat 70/80 a potem Denver Nuggets Walter “Greyhound” Davis https://pl.wikipedia.org/wiki/Walter_Davis_(koszykarz)

    (5)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    I znów Spurs zagrali w Słoneczko – tym razem Booker też chciał dołączyć więc też został zbity. Widać, lubi to.
    Jeremiasz dobry mecz, a Wembyego Pop chyba spuścił ze smyczy.
    Nie wiem jak wy to znajdujecie, ale ja to znajduję pozytywnie.

    (9)
    • Array ( )

      Żeby Durant z Bookerem dostali takie baty od młodzieży ze Spurs, no no 😆 27 punktów odrobione, w 4 kwarcie remis i wydawałoby się, że wtedy chłopaki z Phoenix pokroją młodszych kolegów, a tu nic z tego. Wow. Trzeba się przyglądać. Piękne są takie historie. Zwłaszcza, że mamy tam swojego człowieka!

      (5)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Akurat miałem trochę czasu to pooglądałem te początkowe kolejki. Jokic gra swoje. Czy on potrafi grać słabiej? Dla mnie Denver to główny faworyt.
    Są stabilni jak ich lider. Gość gra na takim poziomie że czapki z glow. Prawdopodobnie podkręci tempo na PO.
    LA liczyłem trochę więcej na Reavesa.
    Zaskakuje mnie LBJ
    Gość się nie starzeje. Potrafi wjechać w obronę rywala jak w maslo.
    Niestety ich lider czyli Davis nie ma takiej stabilności jak Jokic. Zagra bardzo dobry mecz lub bardzo słaby.
    SA to poważna organizacją. Wembanyama już pokazuje że będzie liderem. Myślę że za 2-3 lata SA będzie teamem który przez kolejne 15 lat nie zejdzie poniżej półfinału konferencji

    (-1)
    • Array ( )

      “Myślę że za 2-3 lata SA będzie teamem który przez kolejne 15 lat nie zejdzie poniżej półfinału konferencji”

      Ale masz koleś bujną wyobraźnię 🤣🤣🤣

      (3)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Ahahaha Bradlej już nie gra (nawet nie zaczął jeszcze, no co za niespodzianka xd) a za chwilę patyki się Kevinovi poskręcają.
    I tyle będzie z projektu słonecznego.

    (-2)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Wstyd poważnemu dziennikarzowi szydzić z zawodników pisząc “load management” zamiast imię i nazwisko gracza.
    Może zamiast LeBron napiszesz Lefloop? Albo “Krul James”? W końcu z tego jest znany tak jak Kawhi.

    Amatorszczyzny, a podobno chłop porządny.

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu