fbpx

Bulls, Celtics, Knicks: słów kilka o nazwach klubów NBA

33

Nie oszukujmy się, jestem pewien, że każdy z Was jest w stanie bez zająknięcia wymienić nazwy wszystkich klubów tworzących na chwile obecną ligę NBA. Schody zaczynają się dopiero wtedy, gdy przyjdzie nam powiedzieć, dlaczego Celtics to właśnie Celtics, a Chicago Bulls nie nazywają się np. Chicago Cows. Postanowiłem poszperać trochę w sieci i przybliżyć sobie historię niektórych nazw. Oto rezultaty moich poszukiwań:

# Los Angeles Lakers

Zacznijmy z grubej rury: zawsze zachodziłem w głowę, dlaczego ekipa z Los Angeles ma przydomek Jeziorowcy. W końcu LA to jedno z najbardziej uprzemysłowionych miast w USA. Położone w Kalifornii, a co za tym idzie – na wybrzeżu. Gdzie tam do cholery miejsce na jakieś jeziora?

Otóż warto wiedzieć, że klub zaczynał swą sportową przygodę pod nazwą Minneapolis Lakers. Jeśli rzucimy okiem na mapę – teraz wszystko się zgadza, gdyż w Minnesocie faktycznie, aż roi się od przeróżnych akwenów. Działacze byli na tyle leniwi, że w 1960 roku, przenosząc klub do LA, nie chciało im się zmieniać nazwy.

Dziś chyba nie wyobrażamy sobie tej konkretnej ekipy z LA pod innym szyldem. Ale jak się okazuje, są pewne problemy. Widzieliście kiedyś maskotkę Lakers? No właśnie, ja też nie. Włodarze i animatorzy odpuścili sobie ten zabieg, no bo kim tak na dobrą sprawę miałaby ta maskotka być? Sandaczem?

# Chicago Bulls

[vsw id=”Zn6kiimEsYc” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Wszystko wokół tego klubu stało się kultowe: nazwa, logo, intro. Głównie za sprawą jednego gościa. Znacie go.

Pozornie, sama nazwa nie ma jakoś szczególnego związku z miastem. Chicago bowiem to nie Madryt czy Valencia, żeby mówić o jakiś historycznych powiązaniach z bykami. Przynajmniej nie z tymi żywymi. Okazuje się, że Chicago to pierwszy i największy jak na dawne czasy rynek zbytu wołowiny. Nie jest to najbardziej wyszukane na świecie, ale musicie powiedzieć – nazwa siedzi jak Profesor X.

Szarżujący, nieposkromiony byk to ostatnia rzecz, jaką chciałbyś zobaczyć. To samo mieli w głowie przeciwnicy, kiedy chłopaki z Bulls na koszulce wybiegali na parkiet. Pokłony warto też bić w stronę maskotki drużyny – Benny The Bull jest strasznym kozakiem.

FROM NORTH CAROLINA, AT GUARD, 6’6, Michael Jordan!

# New York Knickerbockers

Chyba nie ma w NBA drużyny, której nazwa miałaby aż taką tradycję. Żeby poszukać korzeni tego wszystkiego, należałoby się cofnąć aż do siedemnastego wieku: Knickerbockers to rodzaj spodni. Dziś powiedzielibyśmy, że to obciach, ale wtedy noszenie spodni 3/4 na szelkach było czymś mega modnym. Z czasem mówiono tak na ludzi, którzy nosili się w ten sposób, a uwierzcie mi, że wtedy na Manhattanie takie spodnie miał każdy.

Oznacza to mniej więcej tyle, że nazwa pochodzi od mieszkańców. Z czasem zaczęto stosować skrót Knicks, ale po dziś dzień oficjalna nazwa drużyny brzmi Knickerbockers. Zauważcie, że co starsi komentatorzy używają tej dłuższej wersji. Znowu pojawia się jednak problem z maskotką, można ewentualnie ubrać kogoś w opisywanie gacie, ale ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu. Najbardziej znana hala na świecie musi wystarczyć.

# Detroit Pistons

Śmiem twierdzić, że to jedna z najlepszych nazw w całej NBA. Brzmi świetnie, a ponadto doskonale pasuje do miasta i oddaje ducha tego miejsca. Jak doskonale wiecie, Detroit to miasto nastawione na przemysł motoryzacyjny. Od produkcji opon poczynając, na wytwarzaniu gotowych samochodów kończąc. Jak więc nazwać miejscową drużynę koszykówki? Tłoki!

Po ofensywie transferowej, jaką zapewnili nam włodarze w te wakacje, możemy po cichu liczyć na to, że Tłoki znów będą mogły napędzać miejscową maszynę sportu. Niestety, miasto bankrutuje. Miejmy nadzieję, że przynajmniej na parkiecie wszystko ruszy w należytym kierunku.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

33 comments

    • Array ( )

      Ponad dzwiękowcy tyle wiem sam niegdyś bardzo jej kibicowałam pozdrawiam

      (0)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    “Hejtuję” wszystkie nazwy pochodzące od pogody/warunków atmosferycznych. Nie chciałem tutaj poruszyć dumy kibiców Miami, po prostu – nazwa nazwą, ale na parkiecie robią, co do nich należy.

    (12)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Szkoda, że w Polsce mamy mało zespolow koszykarskich z typowymi nazwami jak właśnie Thunders, Bulls itp. Można by przetłumaczyć na angielski i zobaczyć co by z tego wyszło, a tak większośc zespołów ma nazwy sponsorów albo coś innego.. Jedyne co mi przychodzi do głowy to Anchor Kolobrzeg, jako Kotwica Kołobrzeg albo Energa Blacks Slupsk jako .. Czarni Słupsk 😛

    (-4)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Tylko, że Heat nie koniecznie musi oznaczać “żary”. Prędzej “ciepło” lub “gorąco”, to są podstawowe znaczenia tego słowa. Do tego jeszcze “upał”no i na końcu gdzieś dałbym to upragnione przez Polaków “żary”.

    (0)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    @McGee geneza nazwy Nets jest moim zdaniem głupia. W Nowym Jorku istniały już zespoły pod nazwami Jets i bodajże Mets czy jakoś tak, więc dobrano Nets, coby pasowało.

    (0)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Mi się wydaje, że amerykanie trochę inaczej wszystko rozumują i te nazwy im całkowicie leżą,
    po polsku brzmi jak brzmi..

    (0)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    cyt. “Dziś chyba nie wyobrażamy sobie tej konkretnej ekipy z LA pod innym szyldem.”
    ojjjjjj a LA Bryants? 😉

    Miami Heat – upał, gorączka, “Gorączki z Miami” 😉

    (2)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @gadget
    gorączka (ból głowy, choroba, podwyższona temperatura) to fever
    ale upał, gdy się mówi “ale gorączka” to własnie heat
    wklep sobie w google miami heat gorączka
    i znajdziesz wiele takich artykułów z tymi określeniami

    (1)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Byki po prostu rządzą, a co do Oklahomy to niby to oklepane, ale za to oddaje klimat tego miejsca, w sumie lepszy grzmot, czy tam piorun od huraganu. Ciekawy też fakt że w nazwie liczba pojedyncza, a nie jak u większości mnoga. Co mnie ciekawi, to czy Raptors w Toronto mają jakieś specjalne pochodzenie. Ciekawe też Pacers

    (3)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    @szuszek1able

    kibice Bulls nie buczeli na Longley`a tylko za każdym razem przy jego prezentacji krzyczeli “Luuuuuc”

    (5)
  10. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Widzę bardzo poinformowany redaktor. Nie wiedziałem, że na Florydzie jest zimno, że “Heat” nie pasuję. Skoro “Pomijając już maskotkę, bo za żar się przecież nikt nie przebierze” to kim jest Burnie??

    (-1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu