fbpx

Jordan Clarkson: mój ojciec i Kobe Bryant wpoili mi ciężką pracę

7

Jeśli w ostatnich tygodniach przeglądaliście jakieś urywki z NBA, to z dużym prawdopodobieństwem widzieliście na nich Jordana Clarksona przyjmującego pozycję bokserskiej gardy. Zawodnik Utah jeszcze niedawno odbierał nagrodę dla Najlepszego Rezerwowego NBA, dziś jest drugą opcją strzelecką klubu po Lauri Markkanenie (średnia 21 punktów) i pierwszym do bójki w zespole z Salt Lake City. Witajcie w świecie tatuaży, warkoczyków i szybkiej gry w koszykówkę. Oto Jordan Flame Thrower Clarkson, który tanio skóry nie sprzedaje.

#Highlight culture

Kyle Kuzma, zawodnik Washington Wizards, powiedział ostatnio, że highlight culture zabiła grę w koszykówkę, odebrała jej niuans. Możemy się spierać, czy zawodnik, który ze względu na swoje modowe odloty doczekał się własnych figurek, rozdawanych fanom przed meczami, ma właściwą legitymację do wyrażania takich opinii, jak myślicie?

Niemniej, uważam, że to ciekawy temat do poruszenia, zwłaszcza w połowie stycznia, gdy rozmaite około-koszykarskie media przypominają że to właśnie 15 stycznia 1892 roku Jaimes Naismith sformułował podstawowe zasady sportu, którym się pasjonujemy. Jak daleko dziś, przeszło 130 lat od tamtego wydarzenia, upadło koszykarskie jabłko od swej jabłoni? Jak daleko potoczyła się piłka, rzucona po raz pierwszy do kosza na winogrona?

Przedstawicielami highlight culture w NBA mogą być zawodnicy pokroju Ja Moranta, Ziona Williamsona czy Jordana Clarksona właśnie. Jak gra się w “najnudniejszym mieście w Stanach” komuś o tak barwnej osobowości? O swoim pochodzeniu, zmianach następujących w NBA, inspiracjach i życiowej filozofii Jordan opowiedział niedawno dziennikarzom. Jak gra mu się w zespole będącym jednym z największych czarnych koni tego sezonu? Oto najciekawsze fragmenty jego wypowiedzi.

#O atmosferze w drużynie i byciu sobą

Jaki jest aktualny wizerunek Utah Jazz jako klubu na mapie NBA?

Starali się zmienić wewnątrzorganizacyjną kulturę. Być może ludzie w Utah nie zdawali sobie sprawy, że to wszystko tutaj było bardzo skostniałe. Gdy dołączyłem do zespołu, dostrzegłem rzeczy z innej perspektywy. […] Starałem się być sobą od samego początku. W Cleveland otworzyli się na mnie, to samo w LA, gdzie mówili “OK, jest jaki jest, jest młody, ale jest sobą.” Myślę jednak że tu w Utah wykonali dużą robotę, by otworzyć się na mnie i zaakceptować to, jaki jestem.

#O swoich afro-filipińskich korzeniach

To mnie ukształtowało, dało mi inne spojrzenie. Jestem po części czarnym, białym i Filipińczykiem. […] Doceniam każdy aspekt mego pochodzenia. Nie wiedziałem zbyt wiele o moim filipińskim dziedzictwie idąc do liceum czy na uczelnię. Wszystko co znałem to rodzina ze strony taty, wszystko musiałem poznać. Dorastając nie byłem postrzegany jako Filipińczyk, byłem czarnym mężczyzną dorastającym w San Antonio w Teksasie. Miałem te same problemy co inni wielorasowi znajomi. Z wiekiem uczyłem się coraz więcej o moim filipińskim pochodzeniu i losach przodków. To uczyniło mnie lepszą osobą.

Nieco więcej o problemach rasowych…

Tata wykonał świetną robotę przygotowując mnie na to. Zdarzało się, że byłem sprofilowany rasowo, że bez powodu zatrzymywała mnie policja. W szkole było normalnie, bo w Northeast wszyscy wyglądali tak jak ja. Natomiast filipińska społeczność nie od razu mnie przyjęła. Uważali mnie za czarnego, lecz mówiłem, że jestem też Filipińczykiem. To jedna z największych rzeczy, z jakimi musiałem uporać się dorastając, spróbować połapać się w tym wszystkim.

#O wyjazdach na Filipiny i grze dla tamtejszej reprezentacji

W dzieciństwie niezbyt dużo podróżowaliśmy z mamą. […] Czuję miłość reprezentując ten kraj, podczas offseason przebywam tam przez miesiąc i zawsze na końcu są to ciężkie rozstania. Ludzie tam są po prostu inni, bardzo pokorni, pomocni. Każdy chce dać coś od siebie. Spędzam tam dużo czasu starając się docenić to wszystko. Nie mówię w tagalog, znam kilka słów, ale jest to trudny język.

#O relacjach z ojcem

Praca, codzienna orka. Kiedy urodziłem się on akurat wyszedł z wojska i rozkręcał swój warsztat samochodowy, od zera, całkiem sam. Najważniejsza rzecz, jaką mi wpoił, to praca. W tym czasie kiedy obserwowałem go budującego swój interes, odniesienie sukcesu i odwdzięczenie się za wszelką otrzymaną pomoc to były priorytety. On organizuje wsparcie żywieniowe i finansowe dla bezdomnych, odwdzięcza się lokalnej społeczności, wpoił mi pokorę i stąpanie twardo po ziemi.

#O nadziejach na grę w All-Star Game

W tym roku All-Star Weekend zawita do Utah i wiele legend, m.in. Karl Malone, zapowiedziało już przybycie. Jedynym zawodnikiem Utah, który ma szanse na angaż do składu na niedzielny mecz jest jednak Fin, Lauri Markkanen…

Staram się grać na tym poziomie, pomagać drużynie, realizować zagrywki. Pogoń za wyróżnieniami nie była jednak nigdy moim celem. Niech moja gra mówi za mnie. Jeśli to nastąpi, to w porządku, w pierwszej kolejności musimy jednak wygrywać więcej meczów.

#O tatuażach wykonanych w studiu Steve’a Wiebe’a:

To forma wyrażania samego siebie. Nie jestem typem ekstrawertyka, więc tatuaże są formą ekspresji. Uwielbiam bycie tatuowanym. Cieszy mnie czas spędzony z artystą, możliwość pracy z nim.

Najważniejsze są…

Tatuaże rodziny. Pokazują skąd jestem, co przeszedłem, śmierć najlepszego przyjaciela. “Welcome to Texas”, San Antonio Tower… to informacja skąd pochodzę, jest jak oś czasu mojej historii. Jednym z moich ulubionych jest też Kobe i czarna mamba na nodze.

#O tym czego nauczył się od Kobe

Te dwa lata, kiedy już był prawie koniec, kiedy on miał to swoje tournee pożegnalne, czy cokolwiek to było, wciąż był pierwszym gościem na treningu, na siłowni, na boisku. Czasem pytał “gdzie ty się podziewasz?”, on odrabiał już cały trening i sesję video zanim my się zjawialiśmy na treningu. […] To, jak podchodził do swoich obowiązków, bardzo wpłynęło na moją karierę, D’Lo Russella i Juliusa Randle. On nas motywował.

Na jednym podcaście D’Lo mówił z CJ’em o jednym meczu, jaki mieliśmy w Portland. Dame Lillard i CJ McCollum bardzo dawali nam się we znaki, po tym spotkaniu Kobe opieprzał nas dobre 30-40 minut. O tym jak daliśmy sobie wejść na głowę, odebrać inicjatywę. Takie rzeczy się pamięta na długie lata.

#O celach Jazz na ten sezon

Z pewnością chcemy wejść do playoffs. Na pewno staramy się to zrobić, staramy się wygrywać mecze. Ale czy z mojej perspektywy ciąży na tym jakaś presja? Uważam, że nie, bo od samego początku ten sezon pozbawiony był oczekiwań. Chcieliśmy wyjść i grać twardo, ale nikt nie spodziewał się takiego początku, że będziemy wygrywać wszystkie te spotkania. Ale wiedzieliśmy, że mamy szansę grać w playoffs, zrealizować to założenie.

Z rozegranych dotychczas 45 spotkań Jordan Clarkson uskładał statystyki na poziomie 21/4/4. Balansujący na krawędzi zerowego bilansu Jazz nie pozostają bez szans przynajmniej na fazę play-in, ale w zachodniej konkferencji sytuacja na miejscach 6-12 może się diametralnie zmienić na przestrzeni 2-3 kolejek. Co sądzicie na temat gorącej głowy Clarksona i czy Jazz stać w tym sezonie na playoffs?

[BLC]

7 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Pewnie że stać ich na playoffs . Ale mam nadzieję że do nich nie awansują bo nie daje im żadnych szans w pierwszej rundzie . Ot zwykły, przeciętny klub

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu