fbpx

Pięć rzeczy, których nie wiecie na temat Chrisa Webbera

18

#2 Trenerze! Ja nie chcę grać na centrze!

Już w NBA, o wybraniu z pierwszym numerem przez Orlando i momentalnej wymianie na Penny’ego Hardawaya pisał nie będę, znacie tę historię.

Biorąc pod uwagę przebojowość i talent Chrisa, błyszczał już w pierwszym sezonie NBA. Średnie na poziomie 17.5 punktów, 9.1 zbiórek przy 52% skuteczności musiały zrobić wrażenie nawet na największych sceptykach. Chłopaki dopiero uczyli się grać przeciw niemu, nikt nie wiedział, czego spodziewać się po 208 centymetrowym, solidnie zbudowanym 20-letnim gówniarzu z dziecinną łatwością operującym piłką. Jego pojawienie się w lidze najlepiej określa ta akcja:

[vsw id=”I3qpJTE7vy8″ source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Ówczesnym szkoleniowcem GSW był niejaki Don Nelson, można powiedzieć: trener starej daty. Otóż tradycjonalista Nelson próbował oprzeć ofensywę swej ekipy o Webbera operującego tyłem do kosza, walczącego bark w bark z największymi bestiami rywala, odrzucającego piłki w przypadku podwojenia. Tymczasem Webberowi marzyła się wolność: wychodzenie do piłki wysoko, szybsze tempo, podania za plecy. Od zawsze świetnie kozłował, dogrywał i ani trochę nie uśmiechały mu się występy na pozycji centra.

W kolejnym sezonie Warriors ściągnęli do zespołu środkowego Rony’ego Seikaly, ale relacji na linii Webber /Nelson nie dało się już naprawić. Rzecz niespotykana dzisiaj: pewny swego Chris wykorzystał klauzulę w kontrakcie i przeforsował przenosiny do Washington Bullets (od 1995 roku z powodów politycznych nazwę zmieniono na Wizards). 

Ponownie sparowany z Juwanem Howardem przez trzy kolejne sezony dorobił się marki czołowego power forward NBA.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3 4 5

18 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Jak ja nienawidzę takich sytuacji, gdzie mecz jest ustawiony. Kto wie? Może teraz też się w ten sposób załatwia biznesy i kiedyś to wypłynie na wierzch? Zamiast pozwolić ludziom grać zgodnie z zasadami to ustala się już wcześniej wygranego. To zabija ducha sportu i rywalizacji. Porażka.

    (24)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    O Game 6, a nawet o całej serii Kings-Lakers z 2002 roku można by napisać oddzielny artykuł. Raz Horry, raz Bibby. Divac perfekcyjnie flopował przeciwko Shaqowi, w Game 6 obróciło się to przeciwko całej drużynie. Nie zmienia to faktu, że Kings nie stanęli na wysokości zadania w ostatnim meczu. Mimo to do tej pory ta drużyna jest w Sacramento otaczana legendą.

    Dzięki za przybliżenie historii Fab Five. Na amerykańskich stronach temat nie jest już tak rozwijany, mam wrażenie, że omija się to wszystko z daleka. Aspekt społeczny jest niezwykle istotny, bo Fab Five byli preludium dla Allena Iversona.

    (8)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Nienawidzę teori spiskowych i mam z tego soczystą bekę np. jak ktoś mówi o tegorocznej serii OKC-Memphis.
    Ale tamta seria Kings-Lakers to było naprawdę coś czego nie dało się oglądać. Wyraźnie było widać co jest grane, a Kings co by nie zrobili byli praktycznie bez szans w walce z sędziami.
    Mogą tylko żałować, że piłka wybita przez Vlade Divaca trafiła akurat do koszykarza, który miał pseudonim Big Shot Rob.

    (2)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    jeste jeszcze jeden ranking robiony mianowicie jaki zawodnik uzyskal w jednym sezonie najwiecej dunków i własn ie w któryms roku nie wuem czy nie debiutanckim lub nastepnym własnie C-webb miał najwiecej. Pamietam sezon kiedy zdobywał po 13 zbiórek. Sacramento swojego czasu było ekipą było czymś takim jakkiedys showtime w LA. Zdobywal najwiecej punktów, koszulka Wiliamsa bila rekordy sprzedazy, a sam Webb był liderem tej calej paczki. Mam jeszcze na VHS gdzies mecz Sac v LAL szkoda ze nie moge go odtworzyc:D

    (0)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @Leszczu13: Mylisz się. Vlade Divac przyszedł do Kings jako wolny agent z Hornets, do których trafił w wymianie w 1996 za jakiegoś gówniarza z Draftu. Może kojarzysz.

    (14)
  6. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    faktycznie niech żałuje ten komu nie było dane oglądać webba. od początku grał nieprzeciętnie. zawsze miał jaja. nie pękał. koziołek świetny, przegląd pola również. patrzeć na tamtych kings to chyba najlepsze co mi się przytrafiło do oglądania jeśli chodzi o grę całego zespołu. wtedy… przed LAL nie wymiękli ani na moment. seria :największa tragedia (wałek) w dziejach sportu tak mi kiedyś podniosła ciśnienie,że już do tego nie wracam. pozabijałbym wszystkie odpowiedzialne za to gnidy. i jeszcze szydzący shaq z divaca… żenuła. m.in. dlatego LAL i kobe (oczywista) mają tylu “wrogów”. kiedyś nawet na myśl mi nie przyszło,że w nba można takie wały uskuteczniać. wracając do webba, jak to możliwe,że w all star game grał ledwo 5 razy..?
    czesia tak rozdrażnił wsadem z przełożeniem piłki za plecami,że ten zapodał wtedy 56pkt 🙂

    (2)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Pamietam te finaly konferencji jakby to bylo dzis. Wszyscy na boju rozmawiali tylko o tym jaki to byl wielki walek i byli w szoku, ze cos takiego moglo miec miejsce.

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu